Przejazdy przez tory kolejowe są jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc w których dochodzi do wielu tragedii. W miejscowości Dobra uniknął jej autobus MZK, który w niedzielę podczas przejazdu przez tory ugrzązł w śniegu. W tej sytuacji nie pomogła ostrożność kierowcy, który przed wjazdem na przejazd zrobił to co do niego należało, czyli sprawdził czy nie nadjeżdża pociąg.
- Nasz kierowca zatrzymał się jak zwykle przed przejazdem kolejowym, aby upewnić się czy nic nie jedzie, po czym po prostu wjechał na tory na których zakopał się w śniegu. W wyjechaniu pomagali mu mieszkańcy Dobrej, ale bez skutku - mówi Andrzej Jagiera, Prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji w Bolesławcu.
Najgroźniejsze nie było jednak samo ugrzęźnięcie autobusu w śniegu lecz to, że po chwili zamknęły się rogatki pozostawiając autobus między nimi. Z naprzeciwka nadjeżdżał pociąg, wtedy już nie dało się nic zrobić. Najważniejsze było, aby ludzie jak najszybciej zeszli z torów. Pociąg minął o kilka centymetrów stojący autobus. Maszynista zatrzymał lokomotywę, sprawdził czy nic się nie stało, a kierowcy autobusu udało się wyjechać. Ale gdyby doszło do tragedii kto by za to odpowiadał?
- Zadzwoniłem do gminy, która jest zarządcą drogi na której jest ten przejazd, odesłano mnie do kolei, która z powrotem odesłała mnie do zarządcy drogi, czyli została odbita piłeczka – mówi Andrzej Jagiera, Prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji w Bolesławcu.
Urząd Gminy tak jak mówi Prezes MZK jest zarządcą drogi, a nie kolei.
- Nam na przejeździe kolejowym nic nie wolno robić. Teren kolei jest traktowany jakby to był inny świat. Ustawiliśmy tam skrzynkę z piaskiem, aby można było posypywać nim tory. Ja sam osobiście pojechałem sprawdzić co tam się dzieje, przejazd był przejezdny, nie wiem jak wyglądał dokładnie w tamtej chwili – mówi Waldemar Danielewicz, Urząd Gminy Bolesławiec.
Bezpieczeństwem na przejazdach kolejowych zajmuje się PKP. Do jego obowiązków należy także odśnieżanie torów.
- My wszystkie przejazdy odśnieżamy na bieżąco zwłaszcza w takich warunkach jakie są teraz. Trudno powiedzieć dlaczego autobus się zakopał - twierdzi Oskar Olejnik, rzecznik prasowy PKP Linie Kolejowe - Do naszego obowiązku należy odśnieżanie w granicach kolei, dalej odpowiada za to zarządca drogi.
Tym razem nie doszło do wypadku. Chwilę grozy przeżył jedynie kierowca i mieszkańcy Dobrej. Oby ta szczęśliwie zakończona historia zmobilizowała do działania i zwracania większej uwagi na bezpieczeństwo na przejazdach kolejowych, a nie tak jak zwykle mobilizuje do tego tragedia.