Uchodźcy planowali protestować też przeciwko Polsce, która nie zapewnia im właściwych warunków do życia. Najpierw blokowali tory w Legnicy, później pojechali do Zgorzelca. Nie mieli biletów i nie mogli też legalnie przekroczyć granicy Polsko-Niemieckiej. Ich paszporty zostały zdeponowane. Mieli tylko tymczasowe zaświadczenia, uprawniające do pobytu w Polsce do czasu rozpatrzenia wniosku o obywatelstwo. Po kilkugodzinnym postoju w Zgorzelcu, uchodźcy zostali wyprowadzeni z pociągu. Z informacji jakie przekazała rzeczniczka Urzędu ds. Cudzoziemców, w Zgorzelcu najwięcej jest uchodźców z ośrodka w Radomiu (ok. 80) i z Łukowa. Nie wiadomo skąd może pochodzić reszta osób, ponieważ większość ośrodków w Polsce ma charakter otwarty, uchodźcy tam nie mieszkają, ale muszą się meldować co 3 dni. Trudno jest więc stwierdzić, że jeśli kogoś nie ma, to był w pociągu do Strasburga.
Teraz uchodźcy są w rękach straży granicznej. Noc spędzą w jej ośrodku w Zgorzelcu. Część trafiła też do ośrodka w Lubaniu. Nie wiadomo na razie, czy w sprawę zaangażuje się też prokuratura. Uchodźcy mieliby być oskarżeni o próbę nielegalnego przejścia granicy.