- Człowiek, który jest ikoną współczesnego kapłaństwa – tak o Ojcu Pio mówi ks. Andrzej Jarosiewicz, proboszcz parafii pw. Najświętszej Marii Panny i Świętego Mikołaja.
Od października relikwie świętego są w posiadaniu bolesławieckiego Sanktuarium. Do środy trwało triduum w czasie którego intronizowane były relikwie Ojca Pio. Przyjechały one do Bolesławca w roku kapłaństwa, aby wierni wypraszali za pośrednictwem świętego powołania kapłańskie, misyjne i zakonne.
- W sierpniu napisaliśmy pismo do Domu Generalnego Braci Kapucynów w Rzymie, poparł je biskup legnicki Stefan Cichy. W przyznaniu nam relikwii pomógł franciszkanin ojciec Zbigniew Suchecki – mówi ks. Andrzej Jarosiewicz – aż 7 tysięcy parafii z całego świata ubiegało się o relikwie – dodaje.
W środę zakończyła się intronizacja relikwii. W tym czasie ks. Krystian Pichowicz, przybliżył wiernym życiorys świętego. Bolesławianie mieli w tym czasie również okazję do osobistej adoracji .
- Obecność relikwii mobilizuje do modlitwy o powołania – mówi ks. Andrzej Jarosiewicz – ludzie takich mają księży, jakich sobie wymodlą – dodaje.
Sanktuarium otrzymało również testimonium – dokument, który potwierdza bezpośrednie powiązanie relikwii z Ojcem Pio. Został on wystawiony w języku łacińskim przez Dom Generalny Braci Kapucynów w Rzymie.
- Relikwie z pewnością są pierwszej klasy. Testimonium podpisał Postulator Generalny Florus Tessari – mówi ks. Andrzej Jarosiewicz.
Przyznanie relikwii Sanktuarium wiązało się z zakupem relikwiarza. Ufundowały go z własnych środków dwie bolesławianki. W każdy 23 dzień miesiąca na pamiątkę śmierci Ojca Pio w Sanktuarium odbywać się będą szczególne modlitwy za wstawiennictwem tego świętego.
Francesco Forgione znany jako Ojciec Pio urodził się w miasteczku Pietrolcinie, w południowych Włoszech, 25 maja 1887 r. W 1909 r., rozpoczęło się jego niezwykłe życie, pełne mistycznych cierpień, niewidocznych stygmatów i walki z szatanami usiłującymi go zniszczyć.
Stygmaty otrzymał 20 września 1918 r. podczas modlitwy przed krzyżem, z rąk niezwykłej postaci podobnej do anioła. Rany stygmatów na rękach i stopach pozostały otwarte i krwawiące przez pięćdziesiąt lat. Był to jeden z powodów dla których przez lata ściągali do San Giovanni Rotondo lekarze, naukowcy, dziennikarze i zwyczajni ludzie. Zmarł 23 września 1968 roku.