Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Leśny amant

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Zapewne są myśliwi, marzący o przeżyciu wyjątkowej przygody łowieckiej, którą mogliby się pochwalić choćby przed znajomymi, wywołując wypieki na twarzach płci pięknej i zazdrosne, kąśliwe uwagi brzydszej części ludzkości.

Bywa też niewątpliwie i tak, że przy braku nietuzinkowych przeżyć „retuszem” dla pospolitych doznań, wyniesionych z różnorakich polowań, stają się czasem dodane - dla zwiększenia ekspresji opowieści i podziwu słuchaczy - centymetry bądź kilogramy, określające wielkość zwierzyny, stanowiącej główny „obiekt” przedstawianego wydarzenia. Oczywiście żaden kunszt krasomówczy nie zrobi z zająca tygrysa bengalskiego, ale już dzik - to co innego ! Ta skądinąd poczciwa „leśna świnia” nie cieszy się bowiem powszechnie takimi względami – zwłaszcza u pań - jak choćby pięknooka sarenka, więc i fakt strzelania do owych czarnych kabanów mniejsze wznieca spory w środowisku niechętnym nemrodom ...

Przeciętny śmiertelnik, napotykający przypadkowo w kniei watahę, a nawet pojedyncze sztuki, po ustaniu traumatycznej sytuacji zwykle uważa, że doznał cudu ocalenia, ponieważ nie został - zgodnie z chętnie powtarzaną tu i ówdzie obiegowa opinią - natychmiast zaatakowany i rozniesiony na dziczych szablach i fajkach. Oręż słusznych samców z pewnością budzi respekt, zresztą lochy i odyńce niejednokrotnie pokazały swoją groźną wojowniczość, jednak uzbrojony w nowoczesną broń łowca pozostawia im w razie konfrontacji niewiele szans na przetrwanie …

Niegdyś na poszukiwanie wyrazistej przygody wyruszył młody myśliwy, opuszczając przed świtem gościnną leśniczówkę i udając się do położonego w głębi lasu paprzyska. Zamierzał w odpowiednim czasie dotrzeć do wybranego miejsca obserwacji dzików, powracających tamtędy z żeru. Tym razem nie było wiec żadnych krwiożerczych zamiarów, jednak dubeltówka i kilka brenek stanowiło swoiste zabezpieczenie na tak zwany wszelki wypadek. Mimo posiadania legalnego odstrzału zamordowanie zwierzaka w czasie kąpieli lub w pobliżu jej miejsca stanowiło - nawet w rozumieniu nieopierzonego adepta myślistwa - czyn bezsensowny i nieetyczny, chodziło jedynie o obejrzenie sztuk taplających się w błocie.

Nadciągał niedzielny świt, w pobliskiej wiosce trwał nadal huczny ubaw, odpowiednik dzisiejszych dyskotek. W pogodną noc od strony sali niósł się jazgot puszczanych z płyt przebojów. Co jakiś czas dobiegał też ryk ochrypłych gardeł, zapewne coraz skuteczniej oliwionych wysokoprocentowymi napojami.

Wędrówka do paprzyska prowadziła ścieżką, przy której stał pustawy paśnik. Kończąca się noc była nadzwyczaj parna. Peleryna wzięta jako zabezpieczenie przed ewentualną ulewą czyniła z myśliwego postać podobną do jakiegoś tajemniczego mnicha.

Trakt porastała trawa, skutecznie tłumiąca kroki, ale od czasu do czasu pod naciskiem stopy głośno trzaskały leżące tu i ówdzie gałązki. Nagle od strony paśnika cos błysnęło. Krótka chwila nasłuchiwania nie przyniosła żadnego dźwięku, jednak w momencie, gdy myśliwy zamierzał ruszyć dalej, dobiegł stamtąd nerwowy szept. Nie było wątpliwości - ściszony głos należał do kobiety. Bez włączania „dyżurnej” latarki łowca starał się podejść jak najciszej do paśnika. Gdy był tuż przy nim, nagle u jego podstawy ktoś zapalił zapałkę. W tym samym momencie z ziemi poderwała się zwinna postać i popędziła na oślep w las. Za kilkanaście sekund doleciał z boru warkot uruchomionego gdzieś dalej motocykla, który pojechał w kierunku wioski. Pod paśnikiem pozostał dygocący, skulony cień. Była to przerażona dziewczyna, wybałuszająca oczy na podchodzącą do niej zakapturzoną postać z latarką. Sytuacja stała się tragikomiczna. Oto jakiś amant, wyciągnąwszy panienkę z dyskoteki na nocną przejażdżkę motocyklem – zapewne by zaimponować jej odwagą i znajomością terenu – teraz zwiał, porzucając wybrankę na pastwę mrocznego zjawiska w pelerynie. Chłopak co prawda opamiętał się po kilku minutach i wrócił, ale dama z pewnością miała dość swojego bohatera ...

I tak to nie groźne dziki, a mocno skonfundowany myśliwy okazał się nocnym postrachem lasu…

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl