Czy Twoja niepełnosprawnosć to wynik wypadku?
Osobą niepełnosprawną jestem od urodzenia, choruję na artrogrypozę, czyli płodowe zesztywnienie mięśni. Mogę powiedzieć, że mam szczęście – choroba nie postępuje, dotknięte nią mam tylko nogi, mogę się więc poruszać o kulach. Obecnie czekam na dofinansowanie z Pfronu (Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych – dop. red.), chcę bowiem kupić wózek elektryczny. Jak na razie poruszam się również specjalnie przystosowanym do moich potrzeb samochodem, który niejako zastępuje mi nogi.
Jak oceniasz poziom przystosowania Bolesławca dla potrzeb osób niepełnosprawnych?
Cóż, z przykrością muszę stwierdzić, że Bolesławiec nie jest przystosowany dla osób niepełnosprawnych. Był nawet kiedyś pomysł, aby urzędnicy wsiedli na wózki inwalidzkie i przejechali się po bolesławieckich ulicach...oczywiście propozycja nie spotkała się z ich zainteresowaniem. Osobiście radzę sobie z utrudnieniami, mam nawet swoją teorię na temat np. schodów – można je przecież traktować jako jedyną darmową rehabilitację. Inna sprawa, że nie jest ważne, czy idzie się w górę czy w dół schodów – zawsze przecież prowadzą do nieba.
Co robisz w wolnych chwilach? Czy Twoja choroba Cię ogranicza?
Jestem bardzo zapracowana. Regularnie chodzę na siłownię, bardzo lubię koncerty, w środy i w soboty mam natomiast dyżury w świetlicy parafialnej na Osiedlu Kwiatowym, gdzie zajmuję się młodzieżą i dziećmi. Bardzo lubię życie kulturalne – dużo czytam, chodzę do kina, zaliczyłam nawet teatralny epizod (brałam udział w spektaklu na podstawie książki „Mały Książę”). Generalnie jestem bardzo otwarta na świat i ludzi, właściwie wszędzie mnie pełno (śmiech)
Fot. WFP
Jak sprawni fizycznie bolesławianie reagują na osoby niepełnosprawne?
Gdy przychodzę na siłownię, wówczas wszyscy chcą mi pomagać – to bardzo miłe, ja jednak uważam się za osobę samodzielną i w miarę możliwości radzę sobie sama. Ludzie na ogół są życzliwi i pomocni, niektórzy jednak patrzą z pewną litością. Spotykam się czasem ze skrajnymi opiniami na temat niepełnosprawności – są jednostki, według których takie życie nie ma sensu. Są też osoby, które chciałyby pomóc, ale nie wiedzą jak. Ja sama rzadko o pomoc proszę, jak już powiedziałam – potrafię bowiem zmobilizować wszystkie swoje siły.
Czy w naszym regionie jest praca dla osób niepełnosprawnych?
Nie będę ukrywać – to ogromny problem. Chcę oczywiście znaleźć pracę, ale pracodawcy na ogół po prostu boją się osób niepełnosprawnych – nie wiedzą, co mogą w ten sposób zyskać, boją się również, że taki pracownik sobie nie poradzi. Ukończyłam technikum ekonomiczne, bardzo chciałabym studiować, niestety jak na razie nie stać mnie na to. Znalezienie pracy byłoby na pewno rozwiązaniem – wówczas miałabym fundusze na dalszą edukację. Jak na razie mogę się pochwalić znajomością obsługi komputera i Internetu, urządzeń biurowych, wiem jak pisać podania i przygotowywać dokumenty.
Czy oprócz zajęć w siłowni uczestniczysz w jakimś programie rehabilitacyjnym?
Od dwóch lat czekam na operację w Kamiennej Górze, ale oczywiście kolejka jest bardzo duża. Nie zniechęcam się jednak. Co więcej, uważam się za osobę uśmiechniętą i zdeterminowaną, sukcesywnie dążę do wytyczonego przez siebie celu – chcę znaleźć pracę. Jestem osobą normalną i sądzę, że należy mi się normalne życie, w którym jest miejsce na pracę, rozwój, spokój i radość. Właśnie to nazywam godnym życiem.
Dziękuję za rozmowę
Fot. WFP