Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Co się dzieje w MOPSie?

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
O sporze zbiorowym w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej mówi się ostatnio coraz częściej. Według dyrektorki placówki roszczenia związków zawodowych są ogólnikowe, więc nie może się do nich ustosunkować.

Małgorzata Dłużyk dyrektorką MOPS-u jest już prawie 10 lat. Mówi, że starała się być dobrym pracodawcą dla wszystkich zwłaszcza tych, którzy studiują czy mają rodziny.

- O tym, że powstały związki zawodowe dowiedziałam się w maju – wspomina Małgorzata Dłużyk. – Zawiązano je, by negocjować regulamin wynagradzania, który miał być zmieniony zgodnie z nową ustawą o pracownikach samorządowych z listopada zeszłego roku oraz nowym rozporządzeniem Ministra Pracy i Polityki Społecznej, które ukazało się w połowie kwietnia br.

Narzucało ono obowiązek dostosowania obowiązujących regulaminów wynagrodzeń do 30 czerwca 2009 r. W związku z powstaniem związków zawodowych „Solidarność” w maju br. treść regulaminu musiała być ustalona z nimi. Mimo kilku spotkań tak się jednak nie stało. We wrześniu br. zawiązały się drugie związki zawodowe „Konfederacja Pracy”. W takiej sytuacji zgodnie z literą prawa dyrektorka wystosowała do obu organizacji związkowych prośbę o ustalenie wspólnego stanowiska w sprawie treści nowego regulaminu, w terminie maksymalnie 30 dni, tj. do 28 października br. lub w przypadku braku konsensusu – przedstawienie mi odrębnych stanowisk.

- Tak też się jednak nie stało i z dniem 29 października wprowadziłam nowy regulamin – mówi dyrektorka MOSP-u.

Według Małgorzaty Dłużyk podłoże konfliktu to przede wszystkim niskie płace w placówce budżetowej. Jak mówi, kilkakrotnie rozmawiała na ten temat z prezydentem.

- Funduszu wynagrodzeń nie można zmniejszyć czy zwiększyć. Zmiany w tym zakresie mogą być dokonywane wyłącznie za sprawą uchwały Rady Miasta. Prezydent nie może dać dodatkowych ekstra środków dla jednej jednostki. W takiej sytuacji inne jednostki organizacyjne także złożyłyby podobne wnioski.

Budżet miasta jest zatwierdzony uchwałą Rady Miasta i nie jest nieograniczony. W pierwszym piśmie z 6 października związki „Solidarność” domagały się:

1. zapewnienia bezpieczeństwa warunków pracy pracowników, 2. uregulowania sprawy dotyczącej awansu zawodowego pracowników, 3. dostosowania regulaminu wynagradzania do obowiązujących przepisów, 4. ułatwienia wszystkim pracownikom podnoszenia kwalifikacji zawodowych, 5. zaprzestania nierównego traktowania, zwłaszcza pracowników zrzeszonych w związkach zawodowych, 6. wypłacenia minimum 6% „waloryzacji” każdemu pracownikowi od  kwietnia 2009 roku oraz 7. racjonalnego gospodarowania środkami pomocowymi.

Zdaniem dyrektorki placówki żądania te są sformułowane zbyt ogólnie i hasłowo, by można się było do nich odnieść.

- Ustosunkuję się choćby do pierwszego z postulatów, czyli zapewnienia bezpieczeństwa warunków pracy. Jak mamy to rozumieć? Czy w naszym ośrodku jest niebezpiecznie? Jeśli tak, to jakakolwiek kontrola powinna to wykazać. A tak jednak się nie stało – zaznacza Małgorzata Dłużyk. – Co więc oznacza ten punkt? Tego chciałam się dowiedzieć.

Dyrektorka jeszcze raz poprosiła o sprecyzowanie żądań i przedstawienie ich w formie pisemnej. Zaproponowała też spotkanie 15 października br. w celu ich omówienia.

- Do spotkania doszło o godz. 10.30 jednakże przedstawicielki związku „Solidarność” nie przedłożyły swoich postulatów w formie pisemnej – chciały rozmawiać i nagrywać to na dyktafon. Nie wyraziłam zgody na nagrywanie – zaproponowałam ponownie pisemne sformułowanie konkretnych postulatów, ale panie ze związków zawodowych nie chciały zrezygnować z nagrywania, ani też nie chciały przygotować zarzutów na piśmie. Wobec takich okoliczności doszło do przerwania spotkania.

27 października br. otrzymała ona kolejne pismo. Wzywało do podjęcia rokowań w związku z trwającym sporem zbiorowym.

- I tym razem poprosiłam o skonkretyzowanie zarzutów. Zadzwoniłam też do Departamentu Dialogu Społecznego i Partnerstwa w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej w Warszawie z zapytaniem, co mogę w takiej sytuacji zrobić i czy treść korespondencji między pracodawcą a organizacją związkową wypełnia znamiona sporu zbiorowego. Poradzono mi abym przesłała wszystkie dokumenty dotyczące sprawy i tak uczyniłam. Poprosiłam także o ewentualne wyznaczenie mediatora. Sprawa jest w toku – dodaje Małgorzata Dłużyk. – W dniu dzisiejszym [tj. 16 listopada – przyp. red.] otrzymałam opinię prawną, która wyczerpująco uzasadnia, iż w MOPS-ie nie istnieje spór zbiorowy. Opinię tą otrzymała do wiadomości organizacja związkowa.

Dyrektorka zaznacza także, że wiele osób wypowiadających się w sprawie MOPS-u nie ma na ten temat odpowiedniej wiedzy.

- W mediach pojawiły się nieprawdziwe informacje o tym, że pracownik socjalny musi przekonać swojego pracodawcę, że klient ma uprawnienia do uzyskania pomocy i w momencie, kiedy taka zgoda nie zostanie wydana, musi on o to walczyć. To nie jest prawda, bo w jaki sposób pracownik ma przekonać mnie czy mojego zastępcę o tym, że ktoś ma uprawnienia do uzyskania pomocy? Przecież wszystko wynika z ustawy, która jasno mówi, jakie kryteria trzeba spełniać, by pomoc uzyskać – wyjaśnia Małgorzata Dłużyk. – Rzeczywiście, rolą pracownika socjalnego jest zebrać komplet dokumentów i tak je opisać w wywiadzie, żeby szczególnie w przypadku świadczeń fakultatywnych, gdzie pomoc można przyznać, dokumentacja była bardzo klarowna i przekonująca. Ponieważ pomoc społeczna pomaga wydając środki publiczne. To ja podejmuję decyzje z upoważnienia prezydenta i tylko ja ponoszę odpowiedzialność za ich racjonalne i zgodne z prawem wydatkowanie.

Pojawiła się także kwestia anonimowej skrzynki MOPSU, która przez ponad rok znajdowała się w ośrodku.

- Kiedy objęłam stanowisko w MOPS 1 grudnia 1999 r. zaproponowałam, aby w specjalnie przygotowanej skrzynce (pudełko po papierze do drukarki) pracownicy mogli anonimowo składać wnioski i propozycje dotyczące pracy. Ponieważ nikt z niej nie skorzystał – pomysł szybko ”umarł”. Dzisiaj dowiaduję się, że pracownicy odebrali to – o zgrozo – jako skrzynkę donosów. Każdy mógł do niej wrzucić nie donos na pracownika, ale swoje propozycje zmian. Uważałam wtedy, że nie każdy jest na tyle odważny, by pewne pomysły przedstawić swojemu przełożonemu wprost – wyjaśnia Małgorzata Dłużyk. – Teraz dowiaduję się – także z mediów – o kolejnym zarzucie, który nie został mi przedstawiony oficjalnie, tj., że odsyłam do poprawienia pisma przekazywane mi przez pracowników do sprawdzenia. Czy jednak w momencie, kiedy znajduje się w nim błąd ortograficzny, czy też błędna data, powinnam się pod nim podpisać swoim nazwiskiem, postawić pieczątkę i wysłać? To ja jako dyrektor jednostki odpowiadam za jakość i treść wysyłanych z ośrodka pism i dokumentów. Czy inny dyrektor w takiej sytuacji podpisuje pisma nie sprawdzając ich? Naprawdę trudno mi zrozumieć ten zarzut.

W odczuciu Małgorzaty Dłużyk konflikt między nią a częścią załogi zrzeszonej w ZZ „Solidarność” jest zrodzony z osobistej antypatii.

- Powstał on ze złości kilku pracowników, którzy mają problem z obiektywną oceną rzeczywistości i wykorzystując nośne hasła związane choćby z płacami – pod szyldem działalności związkowej – próbują zdyskredytować moją osobę, podważając mój autorytet, kompetencje i czynią to w sposób bezpardonowy. Twierdzą bowiem, że co najmniej od 10 lat szykanuję i upokarzam pracowników, zastraszam ich i krzywdzę. Te wszystkie zarzuty są kłamstwem, stosowanym chyba w myśl zasady: cel uświęca środki. Pytanie jest tylko o jaki cel naprawdę chodzi ?

Według dyrektorki MOPS-u dalsza współpraca mimo wszystko jest możliwa, ponieważ charakter tej pracy jest jasny – Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej ma pomagać ludziom w potrzebie – mieszkańcom naszego miasta. Dlatego spory wewnętrzne nie mogą odbić się na korzystających z pomocy.

- Pracujemy razem, mówimy sobie „dzień dobry” na korytarzu. Wszystko toczy się dawnym rytmem. Jesteśmy przecież dorosłymi i odpowiedzialnymi ludźmi, którzy potrafią oddzielić dwie różne sprawy od siebie – sympatie i antypatie od pracy zawodowej.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Karolina Wieczorek



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl