Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Powrót do „Homara”

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Mimo kapryśnej pogody w sobotę 10 października we włościach Pana Jozefa Brama w Nawojowie Śląskim, po długiej wakacyjnej przerwie pojawiła się ponownie ekipa płetwonurków „jaskiniowych”, by podjąć kolejną próbę znalezienia odpowiedzi na pytanie, co kryją zatopione tam od lat korytarze dawnej kopalni anhydrytu.

Uzyskane wcześniej, nadzwyczaj zresztą skąpe informacje, wyłuskane z nielicznych dokumentów źródłowych sugerują, iż mogły one w ostatnich miesiącach wojny służyć jako ukryte, podziemne hale firmy „Continental”, produkującej materiały potrzebne przemysłowi zbrojeniowemu III Rzeszy. Obiekt otrzymał kryptonim „Homar”.

Zadanie stojące przed odważnymi chłopakami w skafandrach było nie tylko skomplikowane i trudne do wykonania, ale także niebezpiecznie. Szyb w znacznej części zalegają bowiem strącone elementy dawnych pomostów zejściowych, zakonserwowane przez szlam resztki drabin oraz fragmenty jakichś rur, uchwytów i ledwie trzymających się kupy skorodowanych urządzeń. Wszystko to tkwi w wodzie, przy najdrobniejszym ruchu ciemniejącej od miałkiej zawiesiny, unoszonej z podłoża.

Wyprawę odpowiednio „odzianego” człowieka poprzedziło opuszczenie do mrocznego lochu kamery telewizyjnej, sprzężonej ze stojącym na górze monitorem. Dzięki przesłanemu obrazowi nie było żadnych wątpliwości, iż pod dwudziestometrowym słupem wody widnieją dwa pierwsze wejścia do tajemniczych korytarzy.

Do szybu podjechał traktor z potężnymi „widłami”, służącymi zwykle jako ładowarka bali słomy. Precyzyjnie sterowany przez samego właściciela obejścia stanął tuż przy krawędzi zionącej wilgocią i chłodem studni. Na wspornikach „kłów” zawieszono linę, po której w tajemniczą otchłań mieli zjechać płetwonurkowie, obładowani butlami z powietrzem i innym sprzętem. Z ułożonych nad przepaścią desek pomostu „organizacyjnego” w świetle reflektora kamery widać było połyskujące kilkanaście metrów niżej oleiste lustro. Dopiero pod nim czekało kolejne dwadzieścia metrów podwodnego zjazdu, prowadzącego do pierwszego poziomu tuneli. Łącznie niemal czterdzieści metrów! Nim mógł zejść tam jednak człowiek, trzeba było najpierw mozolnie, belka za belką, usunąć stojące na jego drodze przeszkody. Wreszcie śmiałek, przypominający w swoim rynsztunku przybysza z obcej planety, ruszył na podbój tunelu.

Stwierdził on, iż jego ściany wzmocniono niegdyś cegłą. Jak się miało okazać, zabezpieczono tak tylko kilka pierwszych metrów chodnika, jego dalsza część nie posiadała żadnej obudowy, wydrążono go po prostu w litej skale. Napięcie czekających na górze eksploratorów sięgnęło zenitu, gdy na obrazie, przekazywanym z kamery, umieszczonej na kasku nurka, pojawiły się tajemnicze ceglane filary. Podpierały one zawieszony gdzieś wysoko, ukryty w nieprzejrzystej cieczy strop dużego pomieszczenia. Niestety, przygotowanie akcji, oczyszczenie szybu z części przeszkód zajęło tyle czasu, że kolejny etap eksploracji trzeba było odłożyć na dzień następny.

Już od rana wszyscy z niecierpliwością oczekiwali na główny rekonesans, którego celem było dotarcie – w ramach posiadanego zapasu powietrza – do jak najdalszego zakątka podziemnego korytarza. Wędrówka nurka, wyposażonego w specjalny pochłaniacz wydychanej mieszaniny, trwała tym razem ponad dwie godziny. W zalanych wodą podziemiach znaleziono zatopione w mule szyny kolejki wąskotorowej, poruszającej się niegdyś kopalnianym tunelem. Wstępnie spenetrowano go na odcinku około trzystu metrów. Oprócz torowiska odkryto tam również stojącą przy ścianie taczkę i jakąś dużą, obrośniętą rdzą maszynę, najprawdopodobniej pompę. Po ponad sześćdziesięciu latach od wypełnienia podziemi wodą powstała w nich zawiesina czyni mroczne lochy niezwykle trudnymi do badania. Widoczność jest bardzo ograniczona. W pierwszej fazie poszukiwania, gdy ruchy człowieka nie uniosły jeszcze pyłu z dna, można cokolwiek dojrzeć, potem pozostaje głównie jedyna metoda penetracji - czyli dotyk. Nie ulega wątpliwości, że odwiedzona część podziemi to dopiero ich minimalny fragment.

Nieco więcej jest natomiast obecnie informacji na temat jeńców wojennych, którzy mieli tam pracować. Skrajne przypuszczenie na temat ich domniemanych losów to podejrzenie, że zostali oni zatopieni w kopalni. Nie znaleziono jednak - jak na razie - żadnych śladów potwierdzających taką hipotezę. Do tej sprawy zapewne jeszcze powrócimy, ponieważ przewidziane są dalsze badania podziemi. Póki co, wejście do szybu zostało ponownie zabezpieczone. Aż do następnego przyjazdu ekipy płetwonurków.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 20 kwietnia 2024
Imieniny
Agnieszki, Amalii, Czecha

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl