Renata Bednarczuk jest matką 7-letniej Magdy, uczennicy pierwszej klasy szkoły podstawowej. Jej córka często skarży się, że plecak, z którym chodzi codziennie do szkoły, jest zbyt ciężki.
- Postanowiłam sprawdzić, ile dźwiga Magda, kiedy nie ma wielu lekcji – wspomina pani Renata. – Po zważeniu okazało się, że jest to ponad 4,5 kilograma.
Potwierdza to Mirosław Leś, specjalista ortopeda, który zna ten problem bardzo dobrze.
- Sam jestem ojcem dwójki dzieci. Jedno chodzi do drugiej klasy, a drugie do czwartej i wiem, że często dźwigają oni jeszcze więcej.
Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie szafek lub innych miejsc w szkole, gdzie uczniowie mogliby zostawić część rzeczy. Tak jest w Szkole Podstawowej nr 3, gdzie w klasach są miejsca, w których dzieci zostawiają przybory potrzebne na plastykę.
- Są to głównie farby, bloki, wycinanki – wylicza Grażyna Marcinkowska, który uczy w klasach I-III. – W przypadku książek nie zawsze jest taka możliwość.
Możliwości nie ma, ponieważ uczniowie często mają w domu wykonać zadania w zeszytach ćwiczeń czy przeczytać wybrane teksty. Oznacza to więc noszenie ich zawsze ze sobą.
- Wystarczy, że córka musi przeczytać choćby niewielkie opowiadanie czy wiersz, a książki w szkole zostawić nie może – mówi Renata Bednarczuk.
Grażyna Marcinkowska dodaje, że kiedy mówi się o szafkach dla dzieci, rodzice przywołują obrazy widziane w zagranicznych filmach, gdzie jest to właśnie miejsce podręczników i książek.
- Tam uczniowie mają na ogół dwa komplety podręczników – wyjaśnia nauczycielka. – Dlatego z jednych korzystają na lekcjach, a z drugich uczą się w domu. Oznacza to jednak podwójne koszty, które i tak są już wysokie.
Rozwiązania szuka Szkoła Podstawowa nr 1, która w porozumieniu z jednym z wydawnictw zmierza właśnie do wprowadzenia dwóch kompletów książek.
- Jeśli uda nam się zrealizować ten pomysł nasze dzieci będą w plecakach nosić o połowę mniej rzeczy – tłumaczy Diana Kaczmarek-Smusz, przewodnicząca Rady Rodziców.
Jednak dopóki w szkołach nie będzie miejsc na część rzeczy, a uczniowie będą mieli tylko jeden komplet podręczników sytuacja nie ulegnie zmianie.
- Radzę kupić tornister, który podobnie jak niektóre walizki ma zamontowane kółka – mówi Mirosław Leś. – Jest to o wiele wygodniejsze i nie obciąża tak kręgosłupa.
Warto więc zastanowić się nad takim rozwiązaniem, ponieważ dzieci, których tornistry są ciężkie, często mają wady postawy.
- Chodzi tu o boczne skrzywienie kręgosłupa, które łączy się także z różnymi zespołami bólu. Dodatkową przyczyną tych dolegliwości są także niewyprofilowane ławki – dodaje ortopeda.
Każdy rodzic, który podejrzewa, że problem może dotyczyć jego dziecka, powinien regularnie przyprowadzać pociechę na badania. Kiedy okaże się, że podejrzenia były słuszne, dziecko będzie musiało uczestniczyć w specjalnych ćwiczeniach korekcyjnych. Im szybciej to nastąpi, tym większa szansa, że uda się zapobiec trwałemu skrzywieniu kręgosłupa.