Jedyny aptekarz w mieście, monopolista z wyłącznością na handel medykamentami. Powiązany z burmistrzem i całą radą miasta. On leczył za darmo wszystkich włodarzy, oni kryli jego wpadki. I są na to dokumenty. Na szczęście muzealne, bo cała ta patologia to przepisy z 1590 roku.
- W Bolesławcu od szesnastego wieku do końca wieku dziewiętnastego była tylko jedna apteka, w Rynku – mówi Tadeusz Orawiec, pracownik naukowy Muzeum Ceramiki. - Śmiało można powiedzieć, że aptekarz miał monopol. Monopol był skrzętnie utrzymywany przez samego aptekarza, ale i przez włodarzy miasta. Aptekarz miał obowiązek za darmo dostarczać włodarzom lekarstwa, wosk do kancelarii i atrament, prezenty. Dzisiaj nazwalibyśmy to korupcją, ale wtedy wszystko odbywało się zgodnie z prawem.
I tak przez czterysta lat. Klan Hellwigów rządził w grodzie nad Bobrem. Afera wyszła na jaw przy okazji organizacji wystawy w Muzeum Ceramiki w Bolesławcu gdzie zaaranżowano wystrój pradawnej apteki, a w kronikach odszukano zapisy dotyczące pracy i obowiązków aptekarza. - Regulamin bardzo pocieszny, ja bym chętnie do niego wróciła – śmieje się Janina Piestrak – Babijczuk, przewodnicząca rady miasta. - Szczególnie podoba mi się punkt mówiący o obowiązku dostarczania kropli żołądkowych na obrady.
Janina Piestrak - Babijczuk przewodnicząca rady miasta, z zawodu lekarz medycyny, ma swoją teorię co do przeznaczenia żołądkowych kropli gorzkich, które aptekarz musiał przynosić na obrady. - Wówczas radni dostawali – jak sądzę – obfite posiłki, a krople przyspieszały trawienie i wracało im porządne myślenie – spekuluje przewodnicząca. - Myślę, że aptekarz mógł radnym zadawać coś na uspokojenie, aby obrady były owocne i bez kłótni.
- Nie, pół garnca kropli nie mogłabym dostarczyć na obrady – śmieje się Barbara Mikołajczak, kierownik apteki Centrum Zdrowia. - Ale jeśli bym musiała krople zrobić, to nic trudnego, bo wszystkie składniki są dostępne.
Współczesne apteki, to sklepy z lekarstwami. Coś jednak z dawnej magii zostało. - W aptece wykonujemy lekarstwa z przepisu lekarza – mówi farmaceutka. - Najczęściej robimy maści przepisane przez dermatologów, czyli stosowane w chorobach skóry. Wykonujemy również leki do płukania gardła zalecone przez laryngologów.
Dziś o wyłączności na sprzedaż medykamentów nie ma nawet mowy. - W całym powiecie działa 28 aptek, a w samym Bolesławcu jest ich 18 – mówi Majka Nowak, rzeczniczka starosty.
Nie ma mowy o bezpłatnych usługach aptekarza wobec radnych. Wolny handel, ale z zasadami. - Podstawowym obowiązkiem właściciela apteki jest pilnowanie, aby apteka była czynna wtedy, kiedy ma dyżurować w zgodzie z grafikiem zatwierdzonym przez radę powiatu – wyjaśnia rzeczniczka. - Chodzi o to, aby w niedziele i święta, każdej nocy bolesławianie mogli kupić niezbędne leki i opatrunki.
Farmaceutka Barbara Mikołajczak, która kieruje apteką Centrum Zdrowia przyznaje, że wiele pradawnych receptur stosowanych jest z powodzeniem do dziś. Podobnie jak apteczne sprzęty. - Mamy moździerze, mamy zlewki, wagi są elektroniczne, bardzo łatwe w użyciu, a medykamenty mieszamy ręcznie – mówi farmaceutka.
Wypchane krokodyle, gadzie embriony w formalinie, rzeźbione meble – takie cuda w aptece do dziś rzadkość. Jak wyglądała szesnastowieczna apteka, siedziba aptekarza - alchemika – zobaczyć można w bolesławieckim muzeum przy ulicy Kutuzowa.