W zbiorowej mogile na cmentarzu komunalnym pochowano Bolesława Kubika i jego pięcioro współpracowników, z którymi zaraz po drugiej wojnie, pierwszy burmistrz miał tworzyć polską administrację. - Najważniejszą misja Kubika było zapewnienie żywności dla ludzi, którzy gromadzili się w Bolesławcu – mówi Zdzisław Abramowicz, badacz historii miasta. - W Bolesławcu był obóz przejściowy, w nim kilkanaście tysięcy ludzi, którzy nie mieli co jeść.
Bolesław Kubik został ranny w domu przy dzisiejszej ulicy Ceramicznej, kiedy w poniemieckim majątku ziemskim szukał sznurków do wiązania snopków zboża. Mina ukryta była pod stertą dachówek. Na miejscu zginęły cztery osoby. Kubik zmarł w szpitalu. Zdzisław Abramowicz ma kopię aktu zgonu Kubika i kopię zeznań świadka tragedii. - Zamach przypisuje się niemieckim odwetowcom, ale do końca nie wiadomo, i pewnie już nigdy pewności mieć nie będziemy, czy był to zamach, czy przypadek – twierdzi Zdzisław Abramowicz.
O życiu Bolesława Kubika niewiele wiadomo. Wiadomo, że był pozytywną postacią i miał szlachetne zamiary. - Nie zdążył wiele zrobić w Bolesławcu. Chciał zabezpieczyć żywność dla ludności cywilnej. Zabrakło mu czasu. W Bolesławcu był zaledwie kilka tygodni – mówi Zdzisław Abramowicz.
21 lipca minęła 64. rocznica zamachu. Kubik zmarł w szpitalu dwa dni później. Miał 27 lat.