Taki właśnie był scenariusz zorganizowanych ćwiczeń, które miały sprawdzić, jak służby ratunkowe współpracują ze sobą. Straż pożarna, policja, pogotowie oraz Zarząd Dróg Powiatowych, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, musieli pomóc poszkodowanym w wypadku i zabezpieczyć miejsce zdarzenia.
Do katastrofy w ruchu lądowym doszło na pasie drogi w kierunku Zgorzelca. Jako pierwsza na miejscu pojawiła się straż pożarna, która zajęła się przede wszystkim osobami poszkodowanymi, które później zostały przekazane pod opiekę ratowników medycznych. Policja zorganizowała objazdy, podczas gdy kolejne służby ratownicze śpieszyły na pomoc ofiarom wypadku.
- Działanie wszystkich służb oceniam bardzo dobrze – mówi Robert Brzeziński z bolesławieckiej straży pożarnej. – Te ćwiczenia są dla nas bardzo ważne, ponieważ pozwalają nam sprawdzić się w sytuacji, jaką jest katastrofa w ruchu lądowym. Był to wypadek masowy, gdzie trzeba było zająć się pasażerami wszystkich czterech pojazdów.
W przypadku jednego z aut, kierowca został uwięziony wewnątrz pojazdu i niezbędne było jego rozcinanie. Dopiero wtedy mężczyznę można było bezpiecznie wyciągnąć z samochodu. Robert Brzeziński dodaje, że po takich działaniach widać, co jeszcze trzeba poprawić oraz jakie są braki sprzętowe.
Na miejsce zdarzenia przybył także prokurator Adam Zieliński, który w takich ćwiczeniach brał udział pierwszy raz.
- Moim zadaniem jest przede wszystkim dopilnowanie zabezpieczenia materiału dowodowego oraz ustalenie, jak doszło do wypadku. Wtedy ewentualnie podejmowana jest decyzja o zatrzymaniu sprawcy wypadku. Oprócz tego także zabezpieczenie mienia osób poszkodowanych – wyjaśnia Adam Zieliński. – Uważam, że wspólne ćwiczenia są korzystne dla wszystkich jednostek biorących w nich udział.
W sumie w piątkowym wypadku było 26 poszkodowanych, w tym sześciu w stanie ciężkim.
- Dziewięć osób było w stanie samodzielnie wyjść z pojazdów – informuje Wiesław Zubiel, ratownik medyczny. – Naszym zadaniem zaraz po przyjeździe na miejsce wypadku była segregacja poszkodowanych, w celu ustalenia, kto jest ciężko ranny i potrzebuje natychmiastowej pomocy.
Członkowie wszystkich jednostek biorących udział w ćwiczeniach zaznaczają, że współpracują ze sobą nie tylko podczas działań takich jak symulowany wypadek na autostradzie.
- Straż jest na miejscu jako pierwsza i to właśnie strażacy zaczynają udzielać pomocy rannym. Kiedy na miejsce przyjeżdża pogotowie przejmujemy od nich te osoby, więc znamy się dobrze – zaznacza Wiesław Zubiel.
Działania przeprowadzono na zamkniętym jeszcze odcinku autostrady. Robert Brzeziński przypomina, że kiedy dochodzi do takiego wypadku służby ratownicze muszą liczyć się z dodatkowymi utrudnieniami, jak choćby powstałe korki czy zdenerwowanie gapiów.
W sumie w ćwiczeniach wzięło udział około 60 strażaków, 25 policjantów, ratownicy medyczni oraz żandarmeria wojskowa.
- Akcja przebiegła sprawnie – podsumowuje Grzegorz Kocon, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Bolesławcu. – Wszystkie jednostki zostały powiadomione, a czas ich przyjazdu na miejsce został odnotowany. Zostanie on poddany analizie, ponieważ chcemy skrócić czas ich dojazdu na miejsce.
Wcześniejsze ćwiczenia z października 2008 roku miały miejsce w Kraśniku Dolnym.