- Najstarszy Mateusz ma dwanaście lat, Patrycja i Karolina to dziesięcioletnie bliźniaczki, później jest dziewięcioletni Filip, po nim siedmiolatka Ania, Adaś ma pięć lat – chociaż twierdzi, że ma sześć, Emilka ma cztery lata, Dominik ma lat trzy, a najmłodsza Paulinka niespełna półtora roczku – bez zająknięcia wylicza Krzysztof Jaskot. W sumie dziewięcioro dzieci.
- Przy takiej gromadzie trzeba się dobrze zorganizować, aby wystarczyło czasu na pracę, obowiązki i zajmowanie się dziećmi, bo z każdym trzeba porozmawiać, żadnego nie odpędzać – twierdzi ojciec.
Dla niektórych mężczyzn jedno dziecko jest wyzwaniem, a co dopiero dziewięcioro, ale Krzysztof nie narzeka. - Taki był plan, chcieliśmy z żoną mieć dużo dzieci, ale tyle wystarczy – mówi. - W domu zawsze jest pełno śmiechu, starsze pomagają młodszym, to dobrze zorganizowana drużyna.
Krzysztof Jaskot marzy o tym, aby jego dzieci były zdrowe. Marzy, aby mógł zapewnić całej gromadzie dobre wykształcenie. Reszta sama się ułoży. - Jestem zaradny, pracuję, ile mogę, gdzie się da i ile się da – mówi. - Bogactwa nie ma, ale nie powiem, że są jakieś trudności, które mnie przerażają. Kocham żonę, ona kocha mnie, kochamy nasze dzieci. Musi być dobrze.
Przybywa dzieci i ojców
Doktor Włodzimierz Krawczyk położnik w szpitalu w Bolesławcu twierdzi, że każdy ojciec powinien być nie tylko przy poczęciu, ale i przy narodzinach swojego potomka. - Zdarzają się przypadki, że ojciec nie jest w stanie zachować spokój przy porodzie – mówi doktor. - Zdarzają się omdlenia, ale nie jest to nagminne zjawisko. Zazwyczaj panowie dzielnie asystują i wspierają swoje kobiety. Rodzina razem, od samego początku. Moim zdaniem to najpiękniejszy obrazek.
W szpitalu w Bolesławcu miesięcznie rodzi się średnio sześćdziesięcioro dzieci. Ponad jedna trzecia porodów, to porody rodzinne, w których uczestniczą ojcowie. - Jest szkoła rodzenia, która przygotowuje przyszłych ojców, są u nas pokoje, w których ojcowie mogą być z zonami i dziećmi od samego początku – mówi doktor Krawczyk. - I nie ma się czego bać, panowie.