Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Opozycjoniści wspominają

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
W Bolesławcu grupy opozycyjne powstawały spontanicznie, dopiero siedząc w więzieniu mogliśmy sobie wszystko poukładać - mówi Zbigniew Razik, jeden z represjonowanych podczas Stanu Wojennego.

Pełne zaskoczenie

Przed Stanem Wojennym w kilku bolesławieckich zakładach były grupy osób, które organizowały pomoc dla potrzebujących robotników. - Sam pracowałem w Zakładzie Zbożowym, gdzie organizowaliśmy mały fundusz dla tych, którzy z różnych powodów potrzebowali pieniędzy – mówi portalowi Boleslawiec.wfp.pl Zbigniew Razik - przed Stanem Wojennym działalność związkowa była legalna, mieliśmy swoje małe biuro i prawdę mówiąc nie byliśmy w ogóle przygotowani na to, co się miało stać. Mi samemu nie przyszło nawet do głowy, że mógłbym być kiedykolwiek zatrzymany.

Już w poniedziałek 14 grudnia bolesławiecka Solidarność musiała oddać wszystkie swoje biura. - Przyjechało wojsko i prokurator, my jednak zdążyliśmy pochować wszystkie dokumenty - zaznacza z satysfakcją Razik - oczywiście były rozmowy ze służbami, przesłuchania, groźby, wolnością cieszyłem się jednak jeszcze całe dwa miesiące.

Artykuł 44, artykuł 48

W lutym 1982 w Bolesławcu służby i wojsko zorganizowały dużą akcję, aresztując sporo skupionych wokół Solidarności osób. - Trzeba było zamknąć kogoś z Bolesławca, zamknęli więc i mnie - opowiada Razik - dostałem standardowy wówczas zarzut przedłużania nielegalnej już działalności związkowej, czyli słynny artykuł 44 Dekretu o Stanie Wojennym. Bardziej charakternym dostawał się również artykuł 48, mówiący o lżeniu z ustroju. Ja sam miałem w więzieniu spędzić trzy lata.

Skończyło się na czternastu miesiącach. Najpierw w Jeleniej Górze, potem we Wrocławiu i w Strzelinie. Właśnie wtedy opozycjoniści z Bolesławca poznali sporo osób z Wrocławia i z Warszawy, którzy potem nadsyłali do naszego miasta różnego rodzaju materiały - w tym "bibułę". - Dopiero w więzieniu nauczyliśmy się profesjonalnie organizować - wspomina Razik - na wolność wychodziliśmy znacznie bardziej doświadczeni, ze sporą ilością kontaktów, po prostu pewniejsi siebie. Paradoksalnie było łatwiej – przetrwaliśmy nawet wtedy, gdy okazało się, że wśród nas jest osoba współpracująca ze służbami.

Dziś Zbigniew Razik krytycznie ocenia społeczne nastroje. Nawiązując do sondaży, wg. których większość respondentów popiera decyzję o wprowadzeniu Stanu Wojennego, Razik przyznaje - wychodzą lata ogłupiania ludzi przez telewizję. Dopiero od niedawna mówi się o tamtym okresie pełną prawdę. Wcześniej po prostu wiele faktów nie ujawniano. Stąd takie a nie inne oceny Stanu Wojennego.

To był podniosły moment

Inny z bolesławieckich opozycjonistów - Jan Filipek działał na terenie Fabryki Domów, znajdującej się na obrzeżach miasta. - Naszą bezpośrednią reakcją na Stan Wojenny był oczywiście strajk. Byliśmy jedynym zakładem w Bolesławcu, który zdecydował się na taki protest. Nad ranem zebraliśmy się w świetlicy, zawiązaliśmy Komitet Strajowy, odśpiewaliśmy hymn. Chwila była bardzo podniosła - mówi nasz rozmówca. - Już o godzinie 12 mieliśmy na zakładzie prokuratora, milicję i wojsko. Mi udało się wydostać, pojechałem do miasta.

Bunt w więzieniu

Jan Filipek zatrzymany został 19 grudnia. Pod koniec miesiąca miał już swój wyrok - artykuł 48 i 3,5 roku więzienia. - Dwa miesiące spędziłem w jeleniogórskim areszcie, potem przewieziono mnie do Wrocławia. Tam nie należałem do zbyt grzecznych chłopców. Razem z dwoma kolegami zorganizowaliśmy mały bunt - za pośrednictwem specjalnych tub rozrzuciliśmy przygotowane wcześniej ulotki. Interweniowało ZOMO. Akcja kosztowała mnie trzy miesiące izolatki.

Duma i oczekiwania

- Dziś jestem dumny z tego, że udało nam się na Dolnym Śląsku stworzyć tak silną strukturę - mówi Jan Filipek, który przyznał jednocześnie, iż chciałby, aby wreszcie oficjalnie uznano miniony system jako zbrodniczy. - Żałuję, że rozczarowani wolnym rynkiem ludzie zaczynają tęsknić za poprzednim ustrojem, o którym po prostu wciąż zbyt mało się mówi - podsumowuje.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


KS



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl