O sprawie piszemy od jakiegoś czasu. Schronisko dla bezdomnych znajduje się w jednym z budynków szpitala, prowadzone jest przez bolesławiecki Czerwony Krzyż. Jak twierdzi szef szpitala Janusz Kalisz przedstawiciele PCK nie chcą podpisać umowy na korzystanie z pomieszczeń, w których znajduje się prowadzona przez nich placówka.
Jednocześnie szpital zdecydował o ponownym dostarczaniu wody do pomieszczeń schroniska. Wodę i ciepło odcięto, aby zmusić PCK do podjęcia rozmów. Dziś brakuje jedynie ciepła, choć jak zaznacza dyrektor szpitala, sytuacja ta nie dotyczy tzw. pomieszczeń interwencyjnych, w których ze swymi dziećmi przebywają obecnie dwie kobiety.
- W akcie dobrej woli 11 grudnia zaprosiliśmy zarząd PCK do kolejnej tury negocjacji –mówi portalowi Andrzej Żurek, pełnomocnik dyrektora szpitala – przesłaliśmy kolejną wersję dokumentu, w którym zastrzegliśmy sobie tylko jeden nienegocjowalny punkt. Chcieliśmy, aby PCK wziął pełną odpowiedzialności za zdrowie i życie ludzi przebywających w schronisku.
Jak się dowiedzieliśmy – zarząd Czerwonego Krzyża jest gotów wziąć odpowiedzialność za budynek, ale tylko w ramach swojej działalności statutowej. Zmusza to szpital do konsultacji prawnych, jednocześnie opóźnia rozwiązanie sprawy. – Najprawdopodobniej spór rozwiążemy dopiero w sądzie – mówi Andrzej Żurek.