Ostatni tydzień nie był dla mieszkańców bloku łaskawy. W poniedziałek, 16 lutego, samochód ciężarowy, który wiózł towar do pobliskiego hipermarketu zahaczył o ogrodzenie. Szkody, które powstały pan Mateusz szybko usunął. Spokój nie trwał jednak długo – w nocy z piątku na sobotę, tj. 20-21 lutego, samochód osobowy wjechał do ogródka.
- Było to około 3.30 – mówi Mateusz Liput. – Kierowca był pijany.
Samochód zniszczył ogrodzenie wokół posesji, na szczęście zatrzymał się nie uderzając w budynek. Wtedy sprawa byłaby poważniejsza.
- Szczęście w nieszczęściu, że wszystko to stało się w nocy – zauważa Mateusz Liput. – Aż strach pomyśleć co mogłoby się stać, gdyby ten samochód wjechał do ogrodu w ciągu dnia, kiedy ktoś by w nim przebywał.
Według mieszkańca bloku rozwiązaniem byłoby zamontowanie progów zwalniających. Wtedy kierowcy byliby zmuszeni do ściągnięcia nogi z gazu.
- Nie mamy spokoju mieszkając tam – dodaje pan Mateusz. – Raz na tydzień czy dwa dzieje się coś podobnego.
Jak mówią sami kierowcy – w tym miejscu droga jest dość wąska, a zakręt ostry. Wystarczy za duża prędkość, by auto wypadło z drogi. Zwłaszcza zimą, kiedy ulice są śliskie.
Adriana Szajwaj z bolesławieckiej policji potwierdza, że kierowca samochodu był pod wpływem alkoholu.
- Mężczyzna miał ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie – informuje rzeczniczka. – Odpowiadać będzie teraz za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu oraz za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym.
21-latkowi za samo prowadzenie auta po pijaku grozi teraz do dwóch lat pozbawienia wolności.
Samochód wzbudził wielkie zainteresowanie pieszych. Stał on w ogródku pana Mateusza aż do sobotniego popołudnia. Teraz mężczyzna po raz kolejny będzie naprawiał sforsowane przez samochód ogrodzenie.