- Poszedłem z tym podaniem do starostwa. Przyjechali ludzie z zarządu dróg, powiedzieli, że lipy nadają się do wycięcia.
W polu rażenia wysokich lip stoją cztery domy. Gdyby drzewa się zawaliły, konary mogłyby uszkodzić budynki. Wszyscy mieszkańcy domów podpisali się pod prośbą o wycięcie. - Ja się boję, że drzewa zawalą się na moją chałupę – skarży się Eugeniusz Piechocki. - Wyremontowałem dom, wydałem pieniądze, wziąłem z banku kredyt i kto mi zwróci za szkody?
Sprawą zajął się zarząd dróg powiatowych, bo lipy rosną przy drodze administrowanej przez powiat. Pracownicy drzewa obejrzeli, stwierdzili na pismie, że warto je wyciąć bo stwarzają zagrożenie. - Przecież gołym okiem widać, że u góry to drzewo jest spróchniałe – mówi Eugeniusz Piechocki. - Wójt nie chce dać zgody, a ja nie wiem dlaczego.
Wójt zgody na wycinkę dać nie chce tłumacząc, że mocą uchwały rady gminy, obie lipy to pomniki przyrody. Po naszej interwencji postanowił sprawę przemyśleć jeszcze raz. - Uruchomię procedury – mówi Dariusz Pawliszczy. - Wyślę pracowników, którzy znają się na rzeczy. Jeśli stwierdzą, że lipy są chore, grożą zawaleniem, to drzewa zostaną albo przycięte, albo wycięte w całości. Decyzja o wycięciu drzewa nie jest łatwa. Nie możemy powycinać wszystkiego.