Na zbiorniku w Krępnicy niedaleko Bolesławca spotkaliśmy Henryka Bojanowskiego, który od wielu lat wędkuje. Jak zapewniają jego koledzy – na wędkowaniu z lodu zna się jak mało kto.
Gdy pytamy, co tak fascynuje wędkarzy w łowieniu z lodu, pan Henryk wyjaśnia:
- Lód daje jedną możliwość, której nie daje łowienie z brzegu. Kiedy woda zamarza, możemy przejść w dowolne miejsce i tam zarzucić wędkę. Ryby są w głębszych miejscach, gdzie nie da się czasem dorzucić z brzegu.
W ciągu trzech godzin Henryk Bojanowski złowił kilka ryb. Wcześniej, kilkadziesiąt metrów od brzegu wykonał w lodzie kilkanaście otworów.
- Najważniejsze jest ciepłe ubranie. Nawet ich kilka warstw. Tak samo buty, ponieważ od stania czy chodzenia po lodzie stopy marzną podwójnie. I obowiązkowo ciepłe nakrycie głowy – informuje pan Henryk.
Sklepy wędkarskie oferują specjalne kombinezony, które nie tylko utrzymują ciepło, ale w razie załamania się lodu, przez kilkanaście minut utrzymują taką osobę na powierzchni. Henryk Bojanowski dwukrotnie zażył zimnej kąpieli, co nie ostudziło jego pasji do zimowych połowów.
- Najważniejsze to zachować spokój, choć nie jest to łatwe – wspomina. – Trzeba mieć przy sobie coś ostrego, co można będzie wbić w lód, by wydostać się z wody.
Wędkarze wiedzą, że na połowy z lodu najlepiej wybierać się co najmniej w dwójkę. Jeśli jednemu coś się stanie, to drugi zawsze mu pomoże czy wezwie inne osoby. Często wędkarze obwiązują się linkami, które ciągną za sobą poruszając się po zamarzniętych zbiornikach. Gdyby lód się załamał, druga osoba może wyciągnąć takiego wędkarza bez konieczności zbliżania się do miejsca, gdzie lód okazał się cieńszy.
- Obecnie lód w tym miejscu ma powyżej 20 centymetrów grubości – pokazuje nam pan Henryk.
Ci, którzy wchodzą na lód wiedzą, że pierwsze kroki trzeba stawiać bardzo ostrożnie, ponieważ przy brzegu jest on cienki. Nie wolno wbiegać na lód, bo to może zakończyć się zanurzeniem po kostki czy kolana.
- Często spotykamy osoby, które przychodzą tu pojeździć na łyżwach. Nie mamy w Bolesławcu lodowiska, więc amatorzy łyżwiarstwa zimą jeżdżą na zamarzniętych zbiornikach – mówi Henryk Bojanowski. – Są to bardzo często osoby młode, które bez zastanowienia wbiegają na lód, nie sprawdzając czy jest wystarczająco gruby.
Przed niebezpiecznym lodem ostrzegają także policjanci. Dzieci często nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Pan Henryk na lód nie przyjechał sam. Kilkadziesiąt metrów dalej widzimy innych wędkarzy. Wszyscy oni przestrzegają zasady, że samotne łowienie ryb z lodu, jest bardzo niebezpieczne.