Pomysł na miejski rocznik to nic nowego. Takie roczniki wydawano już w średniowieczu. Kronika wydarzeń społecznych, kulturalnych, politycznych i towarzyskich. W Bolesławcu redakcyjna praca wre. Pierwszy numer ukazać się ma już pod koniec marca. - Będzie dział poświęcony Bluesowi nad Bobrem, twórczości bolesławian, życiorysy mieszkańców, bieżące informacje, również coś o plenerach ceramicznych, o kopalni Konrad – mówi Maria Sobolska z redakcji Rocznika.
Redaktorzy Rocznika chcą historię Bolesławca – tę współczesną, często słabo udokumentowaną - ocalić od zapomnienia. - Chodzi nam o bieżącą dokumentację życia miasta i powiatu – mówi Edmund Maliński, redaktor Rocznika. - Chcemy też pisać o innych miejscowościach w powiecie, chociażby o Gromadce, o wielu kulturach i nacjach, które żyją w tej gminie.
Zespół redakcyjny tworzy ponad 20 osób. W każdy czwartek o godzinie 11 w muzeum ceramiki przy ulicy Kutuzowa twórcy rocznika czekają na każdego, kto ma coś ciekawego i istotnego do dodanie. - Jesteśmy otwarci na nowych członków redakcji, na pomysły i uwagi – mówi Edmund Maliński.
- Za teksty i fotografie wykorzystane w Roczniku płacimy honorarium autorskie – mówi Anna Bober – Tubaj, dyrektor Muzeum Ceramiki. - To kwoty od 200 do 450 złotych brutto.
Wydanie 500 egzemplarzy kosztować ma około 30 tysięcy złotych. Pieniądze wyłoży magistrat i stowarzyszenie Ziemia Bolesławiecka. Gotowy Rocznik trafi do księgarń, będzie też sprzedawany w muzeum. Ile ma kosztować? Jeszcze nie wiadomo. Autorzy Rocznika proszą wszystkich zainteresowanych historią i współczesnością Bolesławca do odwiedzania strony www.rocznik.boleslawiec.pl i wnikliwego czytania zamieszczonych tam materiałów. Chodzi o to, aby wyłowić wszystkie nieścisłości, być może pomylone daty, fakty. Osoby, które wyłowią błędy proszone są o kontakt.