Na studniówkę czeka się właściwie od początku pierwszej klasy. Bal kojarzy się z dorosłością, piękną suknią, wydaje się nocą jedyną w swoim rodzaju. Zmienia się tylko studniówkowa moda i koszty, jakie trzeba ponieść w związku z imprezą.
Studniówka, zgodnie ze swoja nazwą, odbywać powinna się na sto dni przed maturą. Najczęściej termin jest tylko mniej bądź bardziej zbliżony do pożądanej daty.
Już 3 stycznia swój wielki bal mieli uczniowie Zespołu Szkół Elektronicznych, którzy bawili się na sali I LO. Prawie 400 osób tańczyło do białego rana.
17 stycznia do swojego pierwszego balu przygotowywali się uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego. Ich studniówka odbyła się na sali gimnastycznej. Tego samego dnia uczący się w Zespole Szkół Handlowych i Usługowych pojechali do Domu Ludowego w Łaziskach, gdzie bawili się do utraty sił.
Podobnie uczniowie Zespołu Szkół Budowlanych, którzy swoją studniówką zaplanowali w Galerii Bolesławiec oraz uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych, którzy pojechali do Pałacu w Brunowie.
7 lutego do zabawy ruszą uczniowie II Liceum Ogólnokształcącego oraz Zespołu Szkół Mechanicznych. Ci pierwsi także na swój przedmaturalny bal także pojadą do Brunowa.
Sama studniówka to niemałe koszty. Oprócz pieniędzy, które wpłacić trzeba za udział w balu z osobą towarzyszącą, trzeba także kupić odpowiedni strój.
Kobiety muszą kupić sukienkę. W tym roku modne są te w kolorze fioletu oraz klasycznej czerni. Do tego biżuteria, buty, torebka oraz szal. I obowiązkowo wizyta u fryzjera oraz makijaż.
Panowie wcale nie mają łatwiej – garnitur, koszula oraz krawat, najlepiej pod kolor sukienki partnerki. Do tego eleganckie buty, których na co dzień nie ubierają. A i na fryzjera trzeba znaleźć czas.
Na studniówkę można iść bez pomalowanych paznokci, ale nie można się na nią wybrać bez czerwonej bielizny. Jak głosi przesąd, aby zapewnić sobie powodzenie na maturze, należy założyć na siebie bieliznę ze studniówki. Ważne są też czerwone podwiązki, bo to one - jak głosi tradycja - mają przynieść szczęście na maturze.
W połowie studniówki misterne fryzury się rozpadają, makijaż się rozmazuje, a pończochy drą. Koło północy dziewczyny szaleją na parkiecie już bez swoich drogich szpilek, które lądują w kącie sali. Chłopcy zostawiają marynarki na krzesłach, a krawaty obok talerzy z jedzeniem.
Ale na filmie ze studniówki nie będzie tego widać.