Spółdzielnia znika, ale jej prezeska, Bogusława Samoszyńska zapewnia, że ma być lepiej. Smakosze pierogów z baru Chimera będą niepocieszeni. Zwijająca interes spółdzielnia Społem wystawiła bar na sprzedaż. Bar, cztery sklepy, piekarnię przy ulicy Tysiąclecia. To plan na bieżący rok. Osiem sklepów już sprzedano. - Sprzedaliśmy Supersam, Merkurego, Słowiankę, Mikrusa, Barbarę, Sezam Sam i Żaczka przy ulicy Prusa i jeszcze pawilon przy Dolnych Młynach – wyjaśnia Bogusława Samoszyńska.
Kierująca od 1987 roku spółdzielnią prezes Bogusława Samoszyńska mówi, że Społem jest w znakomitej kondycji finansowej. A decyzja o likwidacji nie ma nic wspólnego z kryzysem. - Nigdy nie mieliśmy żadnych długów, ani zaległości – mówi Samoszyńska. - Ani wobec urzędu skarbowego, ani wobec pracowników i kontrahentów. Decyzja o likwidacji zapadła w 2008 roku na walnym zgromadzeniu. Spółdzielnia jest w bardzo dobrej kondycji finansowej. To sprawia, że to my dyktujemy warunki kupującej nas firmie, a nie pozbywamy się majątku bo mamy nóż na gardle.
Spółdzielcy postanowili, że tanio firmy nie sprzedadzą. Był jeszcze jeden warunek. Majątek Społem musiał trafić w polskie ręce, a nabywca musi przejąć całą załogę – 120 osób - i zagwarantować im pracę. - Osiem pawilonów kupiła Emperia Holding z Lublina – wyjaśnia Bogusława Samoszyńska. - Jest to polska spółka giełdowa, która ma bardzo dobrą opinię zarówno wśród ekonomistów, jak i pracowników. W skład holdingu wchodzi między innymi sieć Stokrotka.
Nowy właściciel sklepów urządzi je po swojemu i zacznie handlować. Za ladami staną pracownicy Społem. Stanisław Burdukiewicz pracuje w piekarni od czterech lat. Wie o zmianach w spółdzielni i śpi spokojnie. - Jak na razie nie mamy powodów do strachu – mówi. - Praca jest zagwarantowana i mam nadzieję, że to się nie zmieni.
Walerian Popko przepracował w Społem 34 lata. - Jakieś obawy na pewno są, jak zwykle to bywa przy zmianach – mówi. - Wierzę w zapewnienia, że będzie dla mnie praca i jakoś dociągnę jedenaście lat do emeryturki.
Decyzję o likwidacji spółdzielni podjął zarząd. Przyczyny? Przestarzałe prawo spółdzielcze, które potencjalnym inwestorom odbiera wpływ na decyzje dotyczące firmy. - To wyróżnia spółdzielnie od spółek, że gdyby znalazł się inwestor, który w rozwój firmy chce włożyć na przykład milion złotych, to i tak będzie miał tylko jeden głos – mówi Bogusława Samoszyńska. - To praktycznie odbiera możliwość decydowania o losach spółdzielni, o inwestycjach, zatrudnieniu, planach na przyszłość. Kto się na to zgodzi?
Szesnaście sklepów, w tym duże pawilony i lokale w samym centrum miasta, wyceniona na 4 miliony złotych piekarnia, najmniej 2 miliony kosztować ma budynek z biurami przy ulicy Komuny Paryskiej. Wszystko bez zaległości, bez hipotecznych obciążeń.
Dobra cena za sprzedaż sklepów i piekarni, gwarancje zatrudnienia dla pracowników. Niby dobrze, a jednak żal. Żal Baltonowskiego chleba, żal najlepszych w Bolesławcu ruskich, żal pierogów z kapustą i grzybami. Żal.