Pięcioletni Sebastian zginął pod kołami szynobusu. Tragedia wydarzyła się w Gościszowie, na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. Chłopczyk jechał sankami podczepionymi do traktora, który prowadził jego 58-letni dziadek.
Kuligiem jechał jeszcze jeden chłopczyk, kuzyn zmarłego Sebastiana, również pięciolatek. Jego sanki zdążyły przejechać przez tory. Sebastian zginął na miejscu, bo traktor nie zatrzymał się przed znakiem “STOP”. Wina mężczyzny wydaje się bezsporna.
- Kierowca traktora najprawdopodobniej nie miał uprawnień do prowadzenia pojazdu – mówi mł. asp. Adriana Szajwaj, rzecznik KPP w Bolesławcu. - Wszystko na to wskazuje, że traktor nie był zarejestrowany, ani ubezpieczony.
Kierowca był trzeźwy. - Zupełna beztroska i całkowity brak wyobraźni, to przyczyny tej tragedii – ocenia Adam Zieliński, szef bolesławieckiej prokuratury, który był na miejscu zdarzenia.
Śmierć pięciolatka to nie koniec rodzinnej tragedii. Kierowca ciągnika – dziadek chłopców – może trafić do więzienia na osiem lat. Dziś mężczyzna jest przesłuchiwany przez prokuratora, który najprawdopodobniej nie złoży wniosku o areszt.