Od kilku lat analitycy branży motoryzacyjnej obserwują pewną prawidłowość - w naszym kraju o wartości auta nadal decyduje rok jego produkcji, a nie data pierwszej rejestracji. To znaczy, że im samochód jest młodszy, tym bardziej atrakcyjny i lepiej się sprzedaje. To dlatego importerzy i dealerzy, chcąc sprzedać zalegające na placach czy w składach celnych samochody z kończącego się roku, muszą wymyślać dodatkowe pakiety promocyjne, by przyciągnąć klienta. A nic tak klienta nie przyciąga, jak magia liczb, czyli rabaty, i to najlepiej wielocyfrowe.
Większość dealerów kieruje się generalną zasadą: im tańszy samochód, tym mniejszy upust. Ale jak to bywa, od reguły bywają wyjątki. I można trafić czasem "perełkę" - za bardzo nieduże pieniądze kupić całkiem przyzwoite nowe auto. Na jeszcze lepsze warunki można liczyć, gdy chcemy nabyć model droższy, rzędu 70-80 tys. zł. Wtedy możemy liczyć na dość atrakcyjny rabat. Z korzystania z rocznikowej wyprzedaży nie ma co zwlekać do wiosny. Po pierwsze - ilość modeli rocznika 2008 w wielu salonach jest ograniczona. Jeśli upatrzyliśmy sobie konkretne auto kupmy je już teraz. Analitycy rynku uważają, że im szybciej podejmiemy decyzję o kupnie auta z wyprzedaży, tym będziemy mieć większy wybór produktu.
Interesując się wyprzedażą radzimy szczegółowo zapoznać się z daną ofertą. Prześledźmy dokładnie cenniki, by np. nie kupić w styczniu auta z 2008 roku z takim samym rabatem, który dotyczy auta z 2009r. Fachowcy doradzają również, że o okazyjnej cenie, można mówić dopiero wtedy, gdy samochód wart 60 tys. zł można kupić z rabatem zaczynającym się od 10 tys. zł. Jeśli upust będzie mniejszy, to jedynie zrekompensuje nam utratę wartości auta.