Podczas wernisażu, z artystami pożegnał się Radosław Gajewski, pracownik BOK, który był artystycznym komisarzem pleneru. Zrezygnował z prowadzenia imprezy i z pracy w BOK. Halina Gabi Kłosowicz, rzeźbiarka z Wrocławia do Bolesławca na sierpniowe plenery przyjeżdża od dwudziestu lat. - Dla mnie to wielka frajda – mówi rzeźbiarka. - W domu nie mam pracowni, a tu czeka na mnie wszystko. Będę przyjeżdżać do Bolesławca tak długo, jak zechcą mnie przyjmować.
W Bolesławcu, artyści mają do dyspozycji glinę, warsztaty pracy, opiekę technologów w miejscowych zakładach ceramicznych. To, co w tym roku powstało w zaciszu pracowni, dobrze ocenia Radosław Gajewski, komisarz artystyczny pleneru. - Poziom wystawy jest bardzo wysoki – mówi. - Z wieloma rzeźbami związany jestem emocjonalnie, bo poznałem ich twórców, byłem z nimi przez cały proces tworzenia, od bryły gliny, to ostatecznego efektu.
Radosław Gajewski nie chce być artystycznym opiekunem przyszłorocznej imprezy. Zrezygnował również z pracy w BOK. Swojej decyzji nie zamierza komentować. Funkcję komisarza powierzono mu w ubiegłym roku. Gajewski jako pracownik BOK miał zająć się organizacją imprezy i pomagać artystom. Nieoficjalnie mówi się, że młody spec od wystawiennictwa nie przypadł do gustu Związkowi Polskich Artystów Plastyków, który nie objął mecenatem tegorocznej imprezy, co miało odebrać plenerowi należny prestiż. W sekretariacie związku dowiedzieliśmy się, że to BOK nie występował do władz związku o merytoryczny patronat. Artyści nie komentują i nie krytykują organizatorów pleneru. To BOK decyduje kto może przyjechać na plener, to w Bolesławcu rzeźbiarze za niewielką opłatą mogą do woli tworzyć przez cały miesiąc w komfortowych warunkach.
Artyści, którzy na plener przyjeżdżają mają na niego swój pomysł. - Powinien być jeden komisarz artystyczny z ramienia związku i drugi techniczny, na przykład pracownik BOK – mówi Halina Gabi Kłosowicz. - Jeden człowiek nie podoła.
W tym roku, w plenerze udział wzięli artyści między innymi ze Stanów Zjednoczonych, Anglii, Irlandii, spora grupa z Polski. Ewa Zbroja, dyrektor Bolesławieckiego Ośrodka Kultury mówi, że zainteresowanie imprezą nie słabnie. - Już mamy bardzo dużo zgłoszeń, zapytań, głównie spoza Polski – mówi. - Chcemy mocno promować imprezę w zagranicznej i polskiej prasie. Mamy reklamowy film, który można emitować w telewizji.
Plener to najstarsze – organizowane bez przerwy kulturalne wydarzenie w mieście. Pieniądze daje urząd miasta, urząd marszałkowski i ministerstwo kultury. Na organizacje tegorocznego pleneru wydano około 70 tysięcy złotych.
W sierpniu przyszłego roku plener ceramiczno – rzeźbiarski numer 45. Hucznego jubileuszu nie będzie. Nie wiadomo kto zostanie artystycznym komisarzem. Jedno jest pewne – glina, surowiec doskonałej jakości, która zawsze w Bolesławcu była, jest i będzie.