Cieszy się dobrym zdrowiem, ma świetną pamięć, wciąż czyta książki.
- Najważniejsze jest zdrowie i siły do pracy – mówi dostojna jubilatka.
Maria Benesz urodziła się 1 listopada 1908 roku niedaleko Lwowa. Pierwszego męża straciła podczas wojny. - Mamusia ma troje dzieci, pięcioro wnuków i pięcioro prawnucząt – wylicza Józefa Benesz, młodsza córka Marii.
Po wojnie, Maria Benesz z dwiema maleńkimi córeczkami i niewidomą teściową ruszyła na ziemie odzyskane. Osiadła we Włodzicach Wielkich. Wyszła za mąż, urodziła syna, pracowała w gospodarstwie. W 1976 roku drugiego męża. Do dziś życie całej rodziny Beneszów kręci się wokół Marii. - Jest jedyną osoba, która potrafi sprawi, aby cała rodzina usiadła przy jednym stole – mówi Urszula Benesz, synowa. - Jest kochana, fantastyczna. Wszystkie święta obchodzimy u niej, a wtedy nikogo nie ma prawa zabraknąć.
Maria Benesz mieszka na dziewiątym piętrze wieżowca. Kiedy winda się zepsuje, nie ma problemów, aby zejść po schodach. Jubilatka pasjami czytuje romanse. Pierwszy raz w tym roku nie przekopała samodzielnie działki. Według córki pani Marii, recepta na długowieczność jest prosta. - Dużo pracować, być życzliwym dla ludzi – twierdzi Józefa Benesz. - Dużo zależy od genów. Nasza babcia zmarła kiedy miała ponad 90 lat. A ze strony ojca nikogo już nie ma. No i wszystko zależy od Boga.
Dobre geny, radość życia mimo wszystko, szacunek najbliższych, żadnych papierosów i alkoholu. Taka jest recepta na długowieczność. Na setne urodziny, dostojna Jubilatka dostała listy gratulacyjne od premiera, wojewody i pled od prezydenta miasta.
To już trzecie w tym roku setne urodziny świętowane w Bolesławcu. Dużo zdrowia Pani Mario.