Sprawę mogłyby załatwić solidne drzwi i domofon, którego nie ma. Od 38 lat w kamienicy mieszka Franciszka Pastuszak. Kobieta mówi, że od tego czasu klatka schodowa malowana była tylko raz. No i nie ma zamykanych na klucz drzwi. - No i mamy tu hotel – mówi lokatorka. - Schodzą się tu pijaczkowie i bezdomni. Załatwiają się, sprzątaczki muszą wycierać te brudy. Kilka razy prosiliśmy administrację, aby nam te drzwi i domofon wstawiła, ale drzwi jak nie było, tak nie ma.
- Różni się tu schodzą, robią sobie posłania – mówi Adolf Stupiec. - Sam nie raz wyrzucałem im te poduszki i kołdry. Kilka razy ktoś się włamywał do piwnic. Sprawę załatwiłyby drzwi.
Brud i bałagan jaki zostawiają po sobie koczujący na klatce bezdomni to nie jedyny problem mieszkańców. - Żarówek tez nie warto wkręcać, bo zaraz ktoś ukradnie – mówi Franciszka Pastuszak. - Strach tu chodzić wieczorem, bo można zarobić w głowę.
Urszula Skórzyńska zajmuje się kamienicą z ramienia Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Problem w tym, że uchwałę o jakimkolwiek remoncie podjąć musi większość mieszkańców. - To bardzo mała wspólnota, dodatkowo właściciele dwóch mieszkań zmarli i podjęcie jakichkolwiek uchwał jest bardzo trudne. Na zebranie roczne wspólnoty przyszła jedna osoba na ośmiu właścicieli – mówi administratorka. - Aby podjąć uchwałę o remoncie potrzebna jest większość.
Teraz wszystko zależy od właścicieli mieszkań. Jeśli dopełnią formalności, solidne drzwi wstawione będą do końca roku. - Muszą podjąć uchwałę – tłumaczy Urszula Skórzyńska. - Solidne, drewniane drzwi już zamówiliśmy.
Mój dom, moja twierdza. Problem w tym, że szczególnie w małych wspólnotach, gdzie część mieszkań jest wynajmowana, bądź właściciele nie żyją i toczą się sprawy spadkowe – trudno jest zebrać większość, która mogłaby podjąć decyzję o remoncie, czy naprawie. Administrator sam takich decyzji podjąć nie może. Warto pamiętać, że bycie właścicielem to przywilej, ale i obowiązek.