Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Śledztwo matki

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Trzy lata temu zginęło dwóch młodych chłopaków. Winą za spowodowanie wypadku obciążono zmarłego syna Ewy Dziewińskiej.

Matka przedstawia dowody na niewinność syna. Od trzech lat walczy z bolesławiecką prokuraturą, aby ta wznowiła postępowanie. Jechali zbyt szybko. Ta jazda zakończyła się tragicznie. 27 lipca 2005 roku, na wąskiej i krętej drodze z Bolesławca do Krępnicy zginęli 22-letni Marek i 19-letni Michał. Przeżył tylko ich kolega, Janusz K. Samochód, którym jechali uderzył w drzewo.

Prokuratura Rejonowa w Bolesławcu dwa razy umarzała śledztwo uznając, że za kierownicą siedział zmarły Marek. Od trzech lat jego matka, Ewa Dziewińska, zbiera dowody na niewinność syna. - Nie wierzę, że to Marek siedział za kierownicą – mówi kobieta. - Sekcja zwłok temu zaprzeczyła, wykluczają to badania wykonane prze Politechnikę Krakowska, policjant, który był na miejscu wypadku spisał notatkę, że dwóch zginęło na miejscu, a rannego kierowcę przewieziono do szpitala. I w sercu czuję, że moje dziecko jest niewinne.

W Instytucie Pojazdów Samochodowych Politechniki Krakowskiej naukowcy przeprowadzili komputerową symulację wypadku, przeanalizowali też obrażenia ofiar. Na ich podstawie nie ustalono jednoznacznie, kto siedział za kierownicą. Ale obrażenia Marka i Janusza wskazują, że bardziej prawdopodobnym jest, że za kierownicą siedział Janusz, a Marek na fotelu pasażera.

Kobieta trzy razy pisała skargi do prokuratury domagając się wszczęcia postępowania i osądzenia winnego. Jej zdaniem to Janusz K. spowodował tragedię. - Za trzecim razem prokurator zawiesił postępowanie – mówi Ewa Dziewińska. - To było w styczniu tego roku. Ponownie przesłuchiwano świadków i skończyło się tym, że tego człowieka oskarżono i stanął przed sądem. Ale do niczego się nie przyznaje.

Zarzuty dotyczą tego, że Janusz K. pozwolił prowadzić samochód Markowi wiedząc, że ten jest pod wpływem alkoholu i tym samym przyczynił się do wypadku. Rozprawa odbyła się 25 września, ale nie przyszli świadkowie i nie zapadło żadne rozstrzygnięcie.

Przed sądem Ewę Dziewińską reprezentuje kancelaria adwokacka z Wrocławia. - Przyjechałem na tę rozprawę, bo wierzę, że sprawiedliwość zatriumfuje – mówi Łukasz Janik, adwokat.

Prokurator rejonowy nie chce się w tej sprawie wypowiadać. Powiedział, że prokuratura dołożyła wszelkich starań, aby sprawę wyjaśnić, że wykonano wiele analiz, łącznie z badanami DNA. Prokurator uznał sprawę za zamkniętą.

Ale matka nie poddaje się. - Trzy lata cierpię i walczę, ale nie poddam się – mówi kobieta. - Są jeszcze wyższe instancje i zamierzam się odwoływać do skutku. Również poza granicami naszego państwa, skoro tu sprawiedliwości nie ma.

Byli młodzi, pod wpływem alkoholu. Jechali za szybko. To nie ulega wątpliwości. Co działo się po wypadku nie jest już tak oczywiste. W winę Marka Dziewińskiego nie wierzy również ojciec drugiej ofiary wypadku – najmłodszego, 19-letniego Michała. Rodzice zapowiadają walkę z wymiarem sprawiedliwości. Bo ich zdaniem, sprawiedliwości nie stało się zadość.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Ilona Parejko



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 20 kwietnia 2024
Imieniny
Agnieszki, Amalii, Czecha

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl