Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Wcześniej do szkoły?

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Czy w przyszłym roku wszystkie sześciolatki pójdą do podstawówki? Rodzice, pedagodzy i psycholodzy biją na alarm.

W przyszłym roku sześciolatki mają pójść do szkół podstawowych. Wedle uznania do zerówek lub pierwszych klas. Rodzice, a także pedagodzy i psycholodzy, biją na alarm – ani dzieci, ani szkoły, nie są na to gotowe. Ministerstwo spieszy się z reformą zapominając o tym, co najważniejsze, czyli o samych dzieciach.

Rodzice w całej Polsce protestują przeciwko ministerialnemu projektowi, w ramach którego dzisiejsze pięciolatki już za rok miałyby pójść do zerówek w szkołach (choć nadal będzie możliwe wysłanie dziecka do przedszkola) lub jeśli rodzice tak zadecydują do pierwszych klas. Akcja "Ratuj maluchy", której głównymi organizatorami są Tomasz i Karolina Elbanowscy, zaczęła się w maju tego roku. – Nie jesteśmy przeciwko reformie. Chcemy tylko jej odroczenia, bo uważamy, że nasze polskie szkoły nie są gotowe na przyjęcie sześciolatków już w przyszłym roku. Dochodzą do nas sygnały poparcia nie tylko od rodziców i nauczycieli, ale także ze środowisk naukowych oraz członków różnych organizacji – podkreśla Elbanowski. – Chcemy doprowadzić do rzetelnej debaty na ten temat. Na razie odnosimy wrażenie, że wszystko jest robione na wariackich papierach.

Popierający akcję rodzice boją się głównie tego, że szkoły nie zapewnią dzieciom należytej opieki. Zwracają także uwagę na fakt, że placówki nie dysponują odpowiednią bazą, konieczną do przyjęcia tak małych dzieci. Jak choćby place zabaw, oddzielne łazienki czy sale. Oprócz tego organizatorzy protestu twierdzą, że szkoły w obecnym kształcie nie są stanie wyszkolić personelu dydaktycznego na czas, a także zapewnić dzieciom troskliwej opieki.

Zainteresowanie tematem przyszłorocznych „zerówkowiczów” jest duże, bo pod petycją do ministerstwa podpisało się już ponad 26 tysięcy rodziców z różnych zakątków Polski. Poza tym w ramach protestu do minister edukacji Katarzyny Hall cały czas przychodzą maskotki. W zeszłą niedzielę pod MEN odbyła się również pikieta, która przeszła pod kancelarię premiera.

MEN uspokaja

Co sądzi na temat obaw rodziców ministerstwo? – Na projekt dostosowawczy przeznaczymy 347 milionów złotych, to powinno wystarczyć. W około 75% szkół podstawowych są już „zerówki”, należy je tylko doposażyć - podkreśla Barbara Milewska, rzecznik prasowy MEN. – Rozumiem, że każdy rodzic chce zapewnić swojemu dziecku jak największe bezpieczeństwo, dlatego mamy jeszcze trzy lata na dostosowanie wszystkich szkół. Wprowadzana od przyszłego roku zmiana służy podnoszeniu jakości edukacji. Rodzice mogą i powinni interesować się przygotowaniem szkoły oraz sprawdzać jak ta funkcjonuje. – kontynuuje Milewska. Wraz z pojawieniem się dzisiejszych pięciolatków w szkołach podstawowych w przyszłym roku (czyli jako pierwsze sześciolatki, których rodzice tak zdecydują), ministerstwo planuje wprowadzenie nowej podstawy programowej. – Mówiąc w skrócie dzieci będą uczyć się przez zabawę, w najmłodszych klasach ma być dużo więcej przedszkolnych metod edukacyjnych w szkole – zaznacz rzecznik MEN. Jak podkreślają osoby związane z ministerstwem na reformę zdecydowano się także ze względów demograficznych, jest ją łatwiej przeprowadzić w roku gdy do szkół wchodzi niż. W latach 2009-11 sześciolatków będzie po prostu mniej.

Pedagodzy mówią "nie"

O sprawę posłania sześciolatków do szkół podstawowych zapytaliśmy pedagogów pracujących we wrocławskich szkołach i przedszkolach. – Moim zdaniem maluchy nie są przygotowane społecznie, psychologicznie i emocjonalnie do podjęcia nauki w szkole podstawowej w wieku sześciu lat. Większość przychodzących do nas dzieci, to pięciolatki i wydaje mi się, że byłby to dla nich zbyt duży skok. Poza tym, wiele podstawówek nie posiada świetlic przystosowanych dla sześciolatków. Nie wyobrażam sobie, żeby w jednej szkolnej świetlicy mogły przebywać dzieci w wieku sześciu i dziesięciu lat, zwłaszcza, że już dziś są one przepełnione – mówi pani Marta, pedagog pracujący z dziećmi już od ponad dwudziestu lat we wrocławskim przedszkolu nr 99.

Pomysł minister Katarzyny Hall nie przypadł również do gustu koleżance po fachu pani Marty – Krystynie Żłobieckiej. – Dzieci muszą mieć warunki stworzone do przebywania w szkole. Nasza "zerówka" znajduje się "poza nią". W budynku wydzielono specjalne pomieszczenie dla najmłodszych uczniów z dostępem do toalet. Oprócz tego „zerówkowiczom” trzeba zapewnić odpowiednie meble, krzesła, no i oczywiście zabawki. Osobiście uważam, że obowiązek szkolny w wieku sześciu lat nie jest niczym uzasadniony. Moje dzieci niechętnie chodziły do przedszkola i klasy zerowej, więc dla czego zmuszać je do tego wcześniej.

Rodzice się boją

Teraz rodzice, przynajmniej teoretycznie, mają możliwość wyboru, gdzie posłać swoje maluchy do klasy zerowej. Ci, którzy wybierają przedszkolne zerówki zgodnie twierdzą, że pomysł pani minister polegający na posłaniu dzieci do zerówki w szkole, to zabieranie im dzieciństwa. - Nic im go nie zastąpi – mówi pani Joanna, mama Julii. - Przeciętna polska szkoła to miejsce, gdzie dzieci uczą się w przepełnionych klasach. Nauczyciele nie radzą sobie z uczniami. Ostatnio tyle się słyszy o trudnej młodzieży i nie wyobrażam sobie mojej Julki w jednym budynku z nastoletnimi uczniami – stwierdza mama przedszkolaka.

To zdanie potwierdza pan Artur, tata 6-letniej Nadii. - Dzieci będą lepiej rozwijać się w gronie swoich rówieśników. Są za małe na szkolną ławę.

Córka Artura uczęszcza do zerówki przy przedszkolu na ulicy Poznańskiej. – Razem z żoną pracujemy. Bardzo chwalimy sobie tę zerówkę. Dziecko jest pod dobrą opieką. Jeśli stoję w korkach ulicznych, to mam pewność, że nikt mi dziecka nie wyśle do świetlicowej przechowalni – zaznacza Artur.

Jak wygląda obecnie zerówka przy szkole? Rodzice nie narzekają, ale samej placówki nie stać na dostosowanie szkoły do wymogów tak małych dzieci. Dlatego finansowo wspierają ją rodzice. - Za kwotę, jaką udało nam się zebrać, sami urządzamy wnętrze zerówki. Nie ma w tym nic złego – mówi Bartłomiej, ojciec 6-letniego Nikodema. Prace wykończeniowe są jeszcze w trakcie, ale jak podkreśla nasz rozmówca: - Jako rodzice jesteśmy odpowiedzialni za nasze pociechy i chcemy dla nich jak najlepiej.

Takie podejście i zainteresowanie sprawami szkoły cieszy dyrektorkę placówki panią Elżbietę Moryc. – Wiadomo, że nie możemy posadzić sześciolatków w sztywnej ławce i nauczyć ich dorosłości – mówi Moryc. - Dlatego też szkoła z pomocą rodziców odpowiednio wyposaża budynek. Obecnie mamy żółto – czerwone ściany, kolorowe dywany i specjalne ławeczki, brakuje tylko trochę zabawek – wymienia dyrektorka.

Jak będzie w pozostałych szkołach? Ministerstwo przewiduje na reformę 347 mln zł, co daje statystycznie ok. 20 tys. na placówkę. Jak twierdzą niektórzy dyrektorzy, koszt przystosowania szkoły do edukacji maluchów, to ok. 35 tys. zł. Wydaje się więc, że ministerialne pieniądze mogą nie wystarczyć.

Rodzice, którzy nie zgadzają się z planami ministerstwa, mogą złożyć swój podpis pod petycją umieszczoną w Internecie - w tym miejscu.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Bartłomiej Sarna, Faustyna Świstak



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl