Grupa Oto:     Bolesławiec Legnica Środa Śl. WielkaWyspa Wrocław Powiat Wrocławski Nieruchomości Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Był las…

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Pokrywająca przed stuleciami znaczną część powiatu bolesławieckiego puszcza w miarę rozwoju osadnictwa na tym terenie zmieniała swoje oblicze, oddając powoli, acz systematycznie, kolejne połacie ziemi pod potrzeby gospodarcze człowieka. U schyłku dziewiętnastego wieku w  rozległych jeszcze borach istniały wzniesione w najpiękniejszych zakątkach kniei liczne leśniczówki i domki myśliwskie - ale po większości z nich pozostały tylko ruiny.
Był las…

Był las…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Był las…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Był las…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Podobną gajówkę wybudowano w odległości około pięciu kilometrów na północny zachód od Parkoszowa. Miejsce lokalizacji dla owej leśnej zagrody wybrano zapewne nieprzypadkowo - była to bowiem niegdyś ustronna, cicha i spokojna enklawa przyrodnicza. Krzyżowały się tu co prawda puszczańskie przecinki, ale ich obecność nie stanowiła rażącego naruszenia piękna lasu.

Jedną z nich, przebiegającą niemal dokładnie pod kątem czterdziestu pięciu stopni do kierunku północ-południe, nazwano linią pstrąską, zaś krzyżująca się z nią pod katem dziewięćdziesięciu stopni drugą przecinkę określano jako linię słonej ziemi, czy raczej gleby.

Powyżej gajówki, na kierunku północnym bory przecinała linia góry Synaj nie zabrakło też linii piekielnej. Niedaleko śródleśnych zabudowań rozległe buchtowisko na dawnych mapach zostało opisane jako ogród loch - lub ogólnie dzików. Najdziwniejsza nazwa w prostym przekładzie określała pewien maleńki wycinek lasu jako miejsce spokojnego siusiania.

W okolicy funkcjonowało sporo paśników, w odniesieniu do kilku z nich na mapach także uwzględniono ich specyficzne nazwy, nadane zapewne przez leśników lub myśliwych.

Czas w miarę spokojnej egzystencji gajówki dobiegł jednak kresu. Rozwój transportu drogowego i jego nie kończące się wymagania spowodowały już w latach trzydziestych dwudziestego wieku poprowadzenie w tamtym rejonie nowoczesnej trasy szybkiego ruchu, przebiegającej w bezpośrednim sąsiedztwie leśnej zagrody. Ta okoliczność zakończyła okres jej spokoju. Po drugiej wojnie światowej nastąpiła ostateczna agonia porzuconych i uszkodzonych działaniami bojowymi budynków.

W połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku w trakcie jednej z wędrówek z porośniętych pokrzywami ruin gajówki wydobyto kilka przedmiotów, służących niegdyś jej mieszkańcom. Ktoś z tego grona zapewne był myśliwym i dysponował najprawdopodobniej kilkoma rodzajami broni, o czym mogły świadczyć wygrzebane łuski różnej wielkości - oraz dość często znajdywana także w innych miejscach buteleczka po specjalnej oliwie, opatrzona wypukłym napisem BALLISTOL – KLEVER - ARMEE OEL.

Swoistą ciekawostką był znaleziony pieniążek, na którym widniał ślad po uderzeniu śrutu. Monet było zresztą więcej, a wśród nich zaplątał się też guzik mundurowy z pruskim orłem. Rozległość ruin potwierdzała istnienie w tym miejscu przed laty nie tylko solidnego domu mieszkalnego, lecz także kilku zabudowań gospodarczych.

Od czasu ich wzniesienia świat zmienił się nie do poznania. Obecnie narastający z każdym dniem zabójczy jazgot tak zwanej cywilizacji coraz szybciej i brutalniej dociera do resztek dorodnych niegdyś lasów. Ujarzmiana przez człowieka Natura corocznie oddaje homo sapiens kolejne rubieże, przegrywając z zachłannością ludzi, próbujących naiwnie uspakajać sumienia sztucznymi nasadzeniami i jałowym bełkotem o konieczności ochrony przyrody…

To przecież nie tak dawno głównie w puszczańskich matecznikach, enklawach wiekowych drzew bytowały różne gatunki zwierzyny płowej, a ostatnie ustronne miejsca były tam ostoją dzików. Dzisiaj pozbawione spokoju w naturalnym niegdyś środowisku zwierzęta zaczynają się także na swój sposób „cywilizować” - śmiało buchtują skwery i parki w miastach, budząc często przerażenie mieszkańców, są też stałymi bywalcami na wiejskich polach i łąkach.

Przed laty pewien indiański wódz usiłował przeciwdziałać budowie rujnującego spory fragment amerykańskiego lasu rurociągu. Oczywiście przegrał z priorytetami gospodarczymi środowiska butnych biznesmenów. W odruchu rozpaczy rzucił w twarz wietrzącym kolejne zyski ludziom: jeleń ma takie samo prawo do życia jak człowiek!

Czy ten głos do kogoś w ogóle dotarł...?

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl