Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Teresa Bancewicz jedzie do Libii

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Pustynia Sahara to cel kolejnej autostopowej wyprawy, do której szykuje się Teresa Bancewicz (75 l.).

Jeśli podróżniczka zdobędzie wszystkie wizy, z rodzinnego Przejęsławia do Libii wyjdzie pod koniec sierpnia. Teresa Bancewicz przemierzyła pieszo, autostopem, promami, statkami i samolotem tysiące kilometrów. Ostatnio zwiedzała Kubę. Wcześniej dotarła aż do Toki, zatoczyła koło i szczęśliwie wróciła do domu. Kobieta zabiera ze sobą jedynie plecak, śpiwór i namiot. Bierze płatki owsiane i chude mleko w proszku, trochę niezbędnych lekarstw i 700 złotych na miesiąc, bo tyle wynosi jej emerytura. - Pieniędzy wystarcza, bo nigdy nie sypiam w hotelach, tylko w parku, na plaży, albo u dobrych ludzi – śmieje się Teresa Bancewicz. - Jem to, co najtańsze, albo darmowe, na przykład banany, które na przykład na Kubie rosną wszędzie. Mięsa nie jadam z zasady.

Fot. WFP

Marzeniem Teresy od zawsze było zobaczyć Saharę, największą pustynię na świecie. - Wiele razy byłam w Afryce, ale o Saharę tylko się ocierałam – mówi podróżniczka. - Teraz chcę ją zobaczyć we wszystkich odsłonach, podziwiać przyrodę, architekturę, a przede wszystkim poznać ludzi.

Autostopowiczka rusza w drogę dobrze przygotowana. - Poznaję zwyczaje, religie, sytuację polityczną, bardzo mnie to interesuje – mówi. - Kiedy się z szacunkiem traktuje ludzi, nie krytykuje ich obyczajów i poglądów, to oni odwzajemniają się tym samym.

Nigdy się nie szczepi przeciwko egzotycznym chorobom, ale też nigdy nie choruje podczas podróży. - Moja wyprawa trwa długo – opowiada. - Mam czas, aby organizm przyzwyczaił się do zmiennych warunków. Samolotami nie latam, bo za drogo i nie ma frajdy. Wodę piję taką, jak tubylcy. Hartuję się. Piłam nawet profilaktycznie morską wodę, codziennie po pół szklanki, bo zawiera dużo minerałów i wapnia. Ale kto wie, może rośnie we mnie ameba, ale nic mnie nie boli i czuję się świetnie.

Zapytana, czy boi się iść między obcych, do kraju uznanego przez polityków za niebezpieczny, mówi, że strachu nie czuje. - Nie trzeba daleko jechać, aby paść ofiarą przestępców, czy pijanego kierowcy – twierdzi Teresa. - Przeszłam pół świata, byłam wśród biednych ludzi, w dzielnicach miast uznanych za ogarnięte przestępczością. Nigdy nie spotkało mnie nic złego. Nie mam nic, z czego można by mnie okraść. Poza tym, w świecie ludzie szanują starszych ludzi. Siwa głowa mnie chroni – śmieje się autostopowiczka. W kierunku Libii Teresa Bancewicz planuje wyruszyć w sierpniu. Wróci za co najmniej trzy miesiące.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Ilona Parejko



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 20 kwietnia 2024
Imieniny
Agnieszki, Amalii, Czecha

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl