Jeśli podróżniczka zdobędzie wszystkie wizy, z rodzinnego Przejęsławia do Libii wyjdzie pod koniec sierpnia. Teresa Bancewicz przemierzyła pieszo, autostopem, promami, statkami i samolotem tysiące kilometrów. Ostatnio zwiedzała Kubę. Wcześniej dotarła aż do Toki, zatoczyła koło i szczęśliwie wróciła do domu. Kobieta zabiera ze sobą jedynie plecak, śpiwór i namiot. Bierze płatki owsiane i chude mleko w proszku, trochę niezbędnych lekarstw i 700 złotych na miesiąc, bo tyle wynosi jej emerytura. - Pieniędzy wystarcza, bo nigdy nie sypiam w hotelach, tylko w parku, na plaży, albo u dobrych ludzi – śmieje się Teresa Bancewicz. - Jem to, co najtańsze, albo darmowe, na przykład banany, które na przykład na Kubie rosną wszędzie. Mięsa nie jadam z zasady.
Fot. WFP
Marzeniem Teresy od zawsze było zobaczyć Saharę, największą pustynię na świecie. - Wiele razy byłam w Afryce, ale o Saharę tylko się ocierałam – mówi podróżniczka. - Teraz chcę ją zobaczyć we wszystkich odsłonach, podziwiać przyrodę, architekturę, a przede wszystkim poznać ludzi.
Autostopowiczka rusza w drogę dobrze przygotowana. - Poznaję zwyczaje, religie, sytuację polityczną, bardzo mnie to interesuje – mówi. - Kiedy się z szacunkiem traktuje ludzi, nie krytykuje ich obyczajów i poglądów, to oni odwzajemniają się tym samym.
Nigdy się nie szczepi przeciwko egzotycznym chorobom, ale też nigdy nie choruje podczas podróży. - Moja wyprawa trwa długo – opowiada. - Mam czas, aby organizm przyzwyczaił się do zmiennych warunków. Samolotami nie latam, bo za drogo i nie ma frajdy. Wodę piję taką, jak tubylcy. Hartuję się. Piłam nawet profilaktycznie morską wodę, codziennie po pół szklanki, bo zawiera dużo minerałów i wapnia. Ale kto wie, może rośnie we mnie ameba, ale nic mnie nie boli i czuję się świetnie.
Zapytana, czy boi się iść między obcych, do kraju uznanego przez polityków za niebezpieczny, mówi, że strachu nie czuje. - Nie trzeba daleko jechać, aby paść ofiarą przestępców, czy pijanego kierowcy – twierdzi Teresa. - Przeszłam pół świata, byłam wśród biednych ludzi, w dzielnicach miast uznanych za ogarnięte przestępczością. Nigdy nie spotkało mnie nic złego. Nie mam nic, z czego można by mnie okraść. Poza tym, w świecie ludzie szanują starszych ludzi. Siwa głowa mnie chroni – śmieje się autostopowiczka. W kierunku Libii Teresa Bancewicz planuje wyruszyć w sierpniu. Wróci za co najmniej trzy miesiące.