Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Tajna Organizacja „Wilk”

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Zapewne każda kilkunastoletnia osoba – i to bez względu na płeć – pragnie choćby raz w życiu doświadczyć jakiejś niezwykłej przygody, stawić czoła trudnym wyzwaniom, którym oczywiście mogłaby bohatersko sprostać. Kiedyś młodocianych marzycieli w nierealny, porywający świat iluzji przenosiły głównie czytane z zapałem powieści.
Tajna  Organizacja  „Wilk”

Tajna  Organizacja  „Wilk”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Tajna  Organizacja  „Wilk”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Tajna  Organizacja  „Wilk”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Dzisiaj dzieła Marka Twaina, Jacka Londona, Jamesa Curwooda, Karola Maya czy naszych rodzimych, wspaniałych pisarzy, takich jak Eleonora (Nora) Szczepańska, Arkady Fiedler czy Sat-Okh Stanisław Supłatowicz - nie stanowią już rozchwytywanej przez współczesnych nastolatków lektury. Niegdyś choćby trylogia „Łowcy wilków”, „Łowcy złota” i „Łowcy przygód” potrafiła przeistoczyć podbolesławieckie lasy w puszczę, porastającą północną część kontynentu amerykańskiego – oczywiście za sprawą wyobraźni namiętnych czytelników wspomnianych książek.

Ciekawostką jest to, iż trzecia z wymienionych pozycji, będąca kontynuacją dwóch wcześniejszych tekstów autorstwa Jamesa Olivera Curwooda, wyszła spod pióra osoby tłumaczącej je na język polski - Jerzego Marlicza. W istocie tak brzmiał pseudonim polskiej pisarki, Haliny Borowikowej, zafascynowanej pracami amerykańskiego powieściopisarza – i często wzorującej się na jego publikacjach.

Zauroczenie literaturą przygodową popychało niejednokrotnie nastoletnich poszukiwaczy mocnych wrażeń do działań mało poważnych - oczywiście z punktu widzenia statecznych, dojrzałych obywateli, przytłoczonych pospolitością kolejnych dni stabilnej egzystencji - i tym samym uwolnionych od naiwnych marzeń…

Za przejaw całkowitego braku rozsądku uznano także utworzenie w lutym 1964 roku nieformalnej grupy, określonej przez założycieli - dwóch bolesławieckich licealistów - kryptonimem „ZD”. Już pod koniec sierpnia przekształcili ją zresztą oni w Tajną Organizację „Wilk”. Wykonano dla niej nową pieczęć, pozyskano też trzeciego członka. Tym samym cała formacja liczyła „aż” trzy osoby.

Inauguracja działań „Wilka” nastąpiła w ostatnich dniach wakacji roku 1964. Dwaj jej twórcy mieli już za sobą obóz harcerski, po którym cała trójka postanowiła odbyć kilkudniowe spotkanie na „indiańskim” biwaku. Jako miejsce pobytu wybrano odległą polanę, ukrytą w wysokopiennym lesie, obficie podszytym krzewami jarzębiny. Nie była to co prawda kanadyjska puszcza, ale miejsce wystarczająco odległe od cywilizacji.

Już wcześniej z różnych kawałków kolorowego materiału mozolnie uszyto duże koło z trójkątnym wcięciem, wejściem do tipi. Potrzebne żerdzie szkieletowe znaleziono w pobliżu, więc namiot szybko stanął na właściwym miejscu. Jako surowiec do sporządzenia posiłków miała wystarczyć zabrana z domowego inwentarza kura, którą postanowiono przyrządzić zasłyszanym sposobem pieczenia w glinie. W wygrzebanym dole, wypełnionym gorącym żarem, złożono przyniesionego ptaka, oblepionego żółtawym, tłustym błotem. O dziwo – ostateczny efekt tych kulinarnych zabiegów wyszedł całkiem nieźle.

Ale potem był już normalny rok szkolny, przygotowania do matury, i przekształcenie rachitycznego „Wilka” w liczniejszą formację „Leśni Ludzie”. Mimo nawału przedmaturalnych obowiązków powstały zgrabne legitymacje, wykonane z zielonego kartonu, posiadające wklejone strony z papieru światłoczułego, utrwalonego w oparach amoniaku. Był też nowy, gumowy stempel z wizerunkiem sosny oraz wygrawerowany z trudem w dnie mosiężnego odważnika wizerunek tego drzewa. Miał on służyć do wykonywania lakowych pieczęci na specjalnych dokumentach.

Legitymacja jednego z młodszych członków „Leśnych Ludzi”, ujawniona przypadkowo w jego szkole, spowodowała niezłe zamieszanie. Podejrzewano bowiem namierzenie jakiejś wrogiej organizacji… Sprawa jednak dość szybko ucichła, być może dlatego, że główni „winowajcy” przebywali już wtedy we Wrocławiu, natomiast wystraszony, zdemaskowany „leśny ludź” chyba dość logicznie wyjaśnił oficjalne cele podejrzanego „ugrupowania”.

Ostatnio w trakcie porządkowania jakichś szpargałów wypadła z nich podniszczona koperta, zawierająca dwie pożółkłe kartki z ręcznymi zapisami i pieczęciami „ZD” oraz „Wilka”. Niestety - inne ślady istnienia tych grup tudzież „Leśnych Ludzi” na wszelki wypadek dawno temu zniszczono…

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 27 kwietnia 2024
Imieniny
Sergiusza, Teofila, Zyty

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl