Urzędnicy jednak nie chcą się na nią zgodzić. - Mam wszystkie pozwolenia i analizy, że moja działalność w Zebrzydowej nie będzie w żaden sposób uciążliwa dla środowiska - mówi biznesmen. - Ale urzędnicy umyślnie przeciągają sprawę, bo nie chcą pozwolić, abym prowadził działalność gospodarczą.
Grzegorz Gwiżdż zastanawia się, czy sprawy nie oddać do sądu i zażądać od gminy odszkodowania. - Od 2006 roku hala stoi pusta – mówi przedsiębiorca. - Nie mogę uruchomić działalności, nie mogę jej wynająć, bo wciąż czekam na pozwolenia od gmin, a miesięcznie muszę płacić cztery tysiące złotych podatku od nieruchomości.
Bolesławianin, Grzegorz Gwiżdż, właściciel firmy Odal, pięć lat temu kupił dwa hektary gruntu ze starymi halami po dawnej betoniarni w Zebrzydowej. - Chcę tu zbudować ekologiczną instalację do przetwarzania plastikowych odpadów na paliwo i komponenty do paliw – mówi Gwiżdż. - Ta instalacja i technologia ma wszelkie międzynarodowe certyfikaty i nagrody z targów ekologicznych. To nie spalarnia plastikowych butelek, tyko czysta instalacja, bezpieczna dla środowiska.
Biznesmen liczył, że jego inwestycja – warta 5 milionów złotych – zyska dofinansowanie z Unii Europejskiej. - Właśnie takie technologie wspiera Unia – mówi Gwiżdż. - Bo zamiast trafiać na wysypiska śmieci, odpady są w bezpieczny sposób utylizowane.
Bolesławianin mógłby zatrudnić 15 – 20 pracowników. - Od sierpnia tamtego roku czekam na zgodę z urzędu gminy w Nowogrodźcu, bez tego nie mogę ruszyć z miejsca – mówi mężczyzna. - Kazano mi wykonać tak zwany raport oddziaływania na środowisko i zrobiłem go. Nie wykazano żadnych sprzeczności z ochroną środowiska. Wojewoda dał mi zgodę na rozpoczęcie działalności, sanepid też. Tylko w gminie urzędnicy przerzucają się papierami i wydają wykluczające się decyzje.
Fot. Ilona Parejko
Gminni urzędnicy twierdzą, że raport o oddziaływaniu inwestycji na środowisko był niepełny. - My tylko dbamy o czystość środowiska i bezpieczeństwo naszych mieszkańców – tłumaczy Dariusz Jancelewicz, naczelnik wydziału inwestycji i infrastruktury w urzędzie gminy w Nowogrodźcu. - Przesłaliśmy dokumenty do starostwa w Bolesławcu. Starostwo do ministerstwa środowiska. I tam tę właśnie działalność, taki typ zakładu zakwalifikowano do inwestycji najgroźniejszych dla środowiska, na równi z elektrowniami jądrowymi.
Czyli może zatruwać, ale nie musi. Elektrownie jądrowe uważane za jedne z najczystszych sposobów pozyskiwania energii. - Zarzucono mi, że skażona woda z zakładu będzie zatruwać ujęcia wody, które podobno są w pobliżu – mówi Gwiżdż. - Tu nie ma żadnych ujęć, a woda w zakładzie używana będzie jedynie do mycia się. Nikt z urzędników nie zadał sobie trudu, aby zapoznać się z tą technologią. Dalej twierdzą, że będzie to spalarnia butelek z wielkim kominem. A tu wszystko odbywa się w obiegu zamkniętym.
Sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Jeleniej Górze. Od ostatniej decyzji samorządowych władz Nowogrodźca odwołał się Grzegorz Gwiżdż. - Od kilku lat nie zarabiam, a działalność, która miała przynosić zysk, daje same straty – mówi biznesmen.
Zastępca burmistrza Nowogrodźca, Bogusław Szeffs twierdzi, że najlepszą lokalizacją dla takiej inwestycji, byłby grunt na terenie strefy ekonomicznej w Wykrotach. - Jeśli pan Gwiżdż zgodzi się, zaproponujemy mu taką lokalizacje, ale będzie to szczere pole, bez zabudowań – mówi Szeffs.
- Nie chcę innej lokalizacji, tu mam budynki, które mogę przystosować, po to je kupiłem i czekam tyle lat – ripostuje biznesmen.
***
Co to za technologia?
Linia technologiczna do przetwarzania odpadów, którą zamierza wybudować G. Gwiżdż, to sprzęt firmy T Technology. Nie zachodzi tu proces spalania. Odpady poddawane są działaniu wysokich temperatur, bez użycia powietrza. W 2005 roku producent otrzymał wyróżnienie w konkursie Lider Ochrony Środowiska. W 2006 roku w tym samym konkursie dostał pierwsze miejsce. Ma też wyróżnienia z konkursów we Francji. W Polsce technologia zyskała tytuł Technologii Godnej Polecenia w konkursie pod patronatem Prezydenta RP.