Europejski Fundusz Spójności dokłada do budowy 51-kilometrowego odcinka autostrady aż 82 procent wartości inwestycji. Prace przerwano na odcinku pomiędzy Zgorzelcem, a Wykrotami. Maszyny do lania betonu na nowe pasy jezdni nie ma i nie ma skąd pożyczyć, bo w całej Polsce pracuje ich zaledwie kilka. Jeden z polskich robotników pracujących przy budowie autostrady wie tylko tyle, ile zdołał się dowiedzieć od przełożonego. - Podobno Niemcy nie spodziewali się, że w Polsce trzeba będzie tak szybko pracować - mówi. - Nie szlo im jak trzeba. Zrobili może 10 procent tego, co mięli zrobić.
Na odcinku A4 budowanym między Wykrotami, a Krzyżową - ten odcinek buduje inne konsorcjum - pracuje identyczna maszyna. Leje beton niemal przez okrągłą dobę. Prace przebiegają sprawnie i nic nie zapowiada opóźnień. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad uspokaja. Podobno wszystko jest pod kontrolą. Jeśli niemiecka firma nie chce płacić gigantycznych kar wynikających z niedotrzymania warunków umowy musi wrócić na plac budowy i skończyć robotę w terminie. Sprawa wyjaśni się w ciągu kilku najbliższych tygodni. Jeśli maszyna wylewająca beton wróci, jest szansa, że budowa nie przeciągnie się i UE nie zażąda zwrotu pieniędzy.