Jak co roku nie zabrakło pieczonego przy ognisku świniaka, a właściwie dwóch świniaków po około 100 kg żywej wagi każdy. Tradycyjną peczenicę przygotował Jan Deberny, który 10 godzin spędził przy ognisku, aby mięso smakowało jak należy. Obracał pieczeń na dębowych żerdziach, a wcześniej wybrał świnki karmione nie byle czym, tylko zbożem. Proces technologiczny - od świniaka, do peczenicy jest zbyt drastyczny, aby go opisywać.
Fot. Ilona Parejko
Tradycyjną cygańską zupę przygotował Andrzej Miżdal z Golnic. - Moja rodzina pochodzi z byłej Jugosławii – mówi. - Wszyscy kultywujemy tradycje i zwyczaje przywiezione z tamtych stron. A zupę zrobić łatwo. Trzeba cebuli, ostrej papryki, po kilogramie wołowiny i wieprzowiny i koniecznie stara kura, bo wszystko musi się długo gotować. Z kurą jest najgorzej, nie do kupienia w sklepie.
Podczas Festiwalu zagrały i zaśpiewały miejscowe zespoły i soliści, którzy w repertuarze mają pieśni i tańce z Bośni, Chorwacji, czy Serbii. Tak jak Piotr Kata – wirtuoz akordeonu i niebywale utalentowany pieśniarz. Gwiazdą był zespól Pelagic z Bośni. Organizatorem Festiwalu jest Bolesławiecki Ośrodek Kultury.
Fot. Ilona Parejko
Fot. Ilona Parejko
Fot. Ilona Parejko
Fot. Ilona Parejko