Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Świętoszowskie echa powstań ślaskich

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Rok stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości to wyjątkowy czas, który powinien nieść także przypomnienie niezliczonej ilości wydarzeń z przeszłości, składających się na wielkie dzieło przywrócenia naszej Ojczyźnie wolności i należnego miejsca wśród narodów Europy.
Świętoszowskie echa powstań ślaskich

Świętoszowskie echa powstań ślaskich
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Świętoszowskie echa powstań ślaskich
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Ważnym, patriotycznym działaniem na rzecz tej Sprawy były powstania śląskie. Chociaż owe szybko i krwawo stłumione zrywy rozgrywały się z dala od Bolesławca i granic naszego powiatu, to jednak pewien związek z ich tragicznym zakończeniem ma Świętoszów.

Trzeba przypomnieć, iż po zakończeniu pierwszej wojny światowej bez rzeczywistego uwzględnienia praw odradzającej się II Rzeczypospolitej podjęto ustalenia, dotyczące nowego kształtu politycznego Europy. Wywołało to ogromne rozgoryczenie i bunt ludności polskiej, zamieszkującej Górny Śląsk. Ci poddawani od dziesiątków lat brutalnej germanizacji ludzie nie zapomnieli tam bowiem ojczystego języka i odwiecznej wiary, przekazywanej z pokolenia na pokolenie.

Już 16 sierpnia 1919 roku wybuchło samorzutnie pierwsze z trzech powstań śląskich, któremu przewodził Alfons Zgrzebniok. Patriotyczny zryw został stłumiony przez Niemców do 26 sierpnia 1919 roku. Kolejna próba zrzucenia niemieckiego jarzma nastąpiła 19-20 sierpnia 1920 roku, ale już po pięciu dniach nierównej walki i ona została zgnieciona. Trzecie z powstań śląskich trwało od 2-3 maja do 5 lipca 1921 roku.

I właśnie historia funkcjonującego w trakcie pierwszej wojny światowej obozu jenieckiego w Świętoszowie zawiera również ponury fragment, związany z losem wziętych do niewoli polskich powstańców. Trafili oni bowiem po wygaśnięciu walk do tamtejszego lagru.

Ogromne barakowisko Neuhammer, które zapełniali wcześniej Rosjanie, tworzyły prymitywne, pozbawione jakichkolwiek wygód budowle, potwornie brudne, zapluskwione i urągające warunkom, w jakich powinny bytować ludzkie istoty.

Schwytanych powstańców więziono początkowo w Katowicach i w twierdzy kłodzkiej, a następnie przetransportowano ich do Świętoszowa. Wielu Polaków było poranionych i pobitych przez żołnierzy Grenzschutzu, niestety, władze niemieckie nie zamierzały się tym przejmować. Powstańcy mogli liczyć tylko na ciągle jeszcze obecnych nielicznych felczerów - Rosjan. A ci i tak nie mieli zbyt wielu możliwości niesienia skutecznej pomocy, nie posiadali przecież leków ani przyzwoitych środków opatrunkowych – o narzędziach chirurgicznych czy porządnej sali zabiegowej nie wspominając.

Otoczony dodatkowym płotem kolczastym barak dla Polaków wydzielono na samym końcu obozu, kilkadziesiąt metrów od ściany lasu. W jego prymitywnej izbie, wypełnionej piętrowymi pryczami, gnieździło się sto czterdzieści osób. Niemcy nazywali go ironicznie „Polen-Kompanie” - polska kompania. Powstańcy nie pozostawali im dłużni. Mimo tragicznych warunków żartowali, że ich obóz, czyli ta nieszczęsna szopa, otrzymał porządną, oficjalną nazwę.

Uwięzionych powstańców nie wysyłano do żadnych prac fizycznych, bezczynność i gnuśność miała dopomóc w złamaniu ich woli przetrwania. Mimo surowych represji, stosowanych przez Niemców, często i chętnie śpiewali pieśni patriotyczne. Mimo szykan i dręczącego lęku o przyszłość zachowali godność, chociaż niewątpliwie przeżywali chwile zwątpienia. Podejmowali też próby ucieczek z obozu. Powodowały je nie tylko tragiczne warunki bytowe, pragnienie odzyskania wolności czy tęsknota za rodzinami. Jeńcy obawiali się także tego, co jeszcze szykują dla nich Niemcy. Co jakiś czas z lagru wywożono na procesy poszczególnych powstańców. Nie wracali już oni do obozu.

Bodajże pierwszą próbę wyrwania się z matni podjęli Karol Gajdzik i Józef Szczeponik. Po nich uciekali następni. Niemcy, usiłując zapobiec w przyszłości podobnym sytuacjom, za pomocą stalowych klamer zakotwiczyli w oknach grube drewniane bale, zmniejszając w ten sposób do niewielkich rozmiarów ich otwory. Ale ucieczki powtarzały się.

Wielkim, bolesnym paradoksem było to, że na świętoszowskiej ziemi spotkali się synowie naszego narodu, pełniący w owym czasie tak różne, narzucone im przemocą role. Jedni byli formalnie wziętymi do niewoli żołnierzami rosyjskiej armii, drudzy powstańcami śląskimi - jeńcami, trzeci zaś nosili wraże niemieckie mundury jako strażnicy obozowi…

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl