Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Odwieczni przyjaciele człowieka

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Wśród zwierząt udomowionych i towarzyszących człowiekowi od najdawniejszych czasów poczesne miejsce zajmuje koń, co więcej, prawdziwych miłośników tego pięknego i pożytecznego ssaka nigdy nie brakowało zarówno wśród „maluczkich”, jak i „możnych” tego świata.
Odwieczni przyjaciele człowieka

Odwieczni przyjaciele człowieka
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Odwieczni przyjaciele człowieka
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Zachwycał on malarzy i rzeźbiarzy swoimi harmonijnymi proporcjami, był obiektem podziwu pisarzy i poetów, traktowali go jak najbliższego przyjaciela kawalerzyści różnych armii i cywilni wielbiciele hippiki.

Na rozpętywanych wojnach, stając się mimowolnym i bezstronnym uczestnikiem ludzkich konfliktów, cierpiał ból, głód, chłód i poniewierkę na równi ze swoim panem. Ale pamiętając o dorodnych arabach czy też przedstawicielach innych szlachetnych ras nie można także zapominać o pospolitych, chłopskich szkapinach czy budzących respekt perszeronach, mozolnie i z poświęceniem, za garść siana bądź owsa wykonujących swoją ciężką i nudną pracę przez wiele lat, by czasem ostatecznie dokonać żywota w jakiejś smętnej jatce.

Elementem zdobiącym nasz narodowy panteon będą zawsze wyraziste wizerunki bojowych rumaków, niosących na swych grzbietach wojów Chrobrego, skrzydlatych, ciężkozbrojnych husarzy, jeźdźców z wąwozu Somosierra czy wreszcie kawalerzystów, broniących Polski w roku 1920 i 1939. Również dzisiaj, mimo rozwoju techniki i komunikacji, koń jest człowiekowi bliski i potrzebny.

Niestety, od czasu do czasu z niedowierzaniem i oburzeniem można usłyszeć informacje o zwyrodniałym bestialstwie niektórych - pożal się Boże ! - „ludzi”, w sposób haniebny zadających potworne cierpienia tym – ale także i innym - zdanym na ich „łaskę” zwierzętom, które tak chlubnie zapisały się w dziejach naszej cywilizacji. Przeglądając niektóre powojenne opracowania mówiące o ziemi bolesławieckiej można natknąć się w nich na informację o „jedynym w Europie cmentarzu koni”, położonym w Kliczkowie na przyzamkowym terenie, sąsiadującym z pięknym i rozległym parkiem. Ta swoista nekropolia, trwająca dzisiaj w stanie absolutnie szczątkowym (gdy idzie o zewnętrzne jej „atrybuty”, czyli nagrobki, bowiem prochy pochowanych tam zwierząt drzemią nadal w ziemi) nieco bombastycznie była tak właśnie reklamowana, jako że w niektórych zakątkach tejże samej Europy podobne obiekty również od lat funkcjonowały.

Nie to przecież jest jednak najważniejsze – jedyny czy nie jedyny – w istocie bowiem wszystkie one stanowią świadectwo ludzkiego, wielkiego umiłowania tych szlachetnych zwierząt. Bywa, niestety, nieporównywalnie większego, niż współczucie i zrozumienie dla znojnej egzystencji żyjących w nędzy a nawet upodleniu bliźnich... Także i ten dziwny, kliczkowski cmentarz był wyrazem miłości właściciela zamku nie tylko do koni, ale także i psów, po zgonie grzebanych obok zasłużonych wierzchowców. Miejsce ich pochówku otaczał jeździecki tor, opodal wystawiono kryty, okrągły obiekt treningowy a na obszarze położonym powyżej doliny Kwisy wybudowano dużą, terenową ujeżdżalnię, którą można obecnie dokładnie zlokalizować jedynie na podstawie starych map. Rośnie tam bowiem dzisiaj pokaźna drągowina, a po urządzeniach hippicznych nie ma już najmniejszego śladu. Wędrujący nieco dalej po urokliwych zakątkach podkliczkowskich lasów grzybiarze i turyści mogą czasem w kępie krzewów i pokrzyw natknąć się na resztki ruin, które zachowały fragmenty solidnych, kamionkowych lub kamiennych żłobów. Skąd wzięły się one z dala od wiosek, w mateczniku puszczy - i czemu niegdyś służyły ?

Tyle pozostało ze specyficznych baz „doraźnego pobytu” polujących tu gości posiadacza okolicznych dóbr i zamku. To dla ich koni – wierzchowców i kłusaków, ciągnących bryczki lub sanie - przygotowano obok ekskluzywnych gajówek „terenowe” stajnie, wyposażone w różne urządzenia do pielęgnacji zwierząt a także stosowny zapas karmy. Takie „polowe” zajazdy wybudowano obok zatopionego w kniei zameczku myśliwskiego, wzniesionego opodal Czernej, przy gajówce „Dom Marii” oraz w pobliżu stacji kolejowej Zagajnik. Niestety, żadna z tych stajni nie przetrwała ostatniej zawieruchy wojennej. Jak już wspomniano, nie tylko najbogatsi mogli radować się uprawianiem hippiki. Niektóre wsie naszego dawnego powiatu posiadały własne, jeździeckie stowarzyszenia. Takowe funkcjonowało choćby w Ocicach. Z tamtych czasów w ściółce leśnej i na polach zachowała się pewna ilość zgubionych przez konie podków, a wśród nich szczególnie ciekawe, bowiem wykonywane jeszcze w głębokim średniowieczu. Były one „wyklepywane” najprawdopodobniej w tutejszych kuźnicach.

Dzisiaj, kiedy zainteresowanie jazdą konną zaczyna być coraz bardziej powszechne, należy się tylko cieszyć, że te wspaniałe zwierzęta nie znikną z naszego nowoczesnego krajobrazu. Byłaby to bowiem wielka strata.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 18 kwietnia 2024
Imieniny
Apoloniusza, Bogusławy, Go?cisławy

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl