Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Bożonarodzeniowa legenda

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Miało się to dziać na samym początku osiemnastego wieku, kiedy to nieliczne, wąskie drogi, łączące zagubione w rozległych ostępach puszczańskie wioski zasypywała zimą gruba warstwa śniegu, odcinając owe sadyby od reszty świata.
Bożonarodzeniowa legenda

Bożonarodzeniowa legenda
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Bożonarodzeniowa legenda
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Mieszkający w nich ludzie wieczorami niechętnie opuszczali skromne, ogrzane prymitywnymi piecami i rozjaśnione nikłym płomieniem świec wnętrza swoich chat. Kiedy zapadał mrok, zza pokrytych szronem okienek od strony kniei dobiegało tęskne i groźne wycie wilków, zbierających się w siarczystym mrozie w watahy, wyruszające na poszukiwanie zdobyczy. Ich bojowy zew przerażał nawet najodważniejszych chłopów, którzy w domowym zaciszu snuli mrożące krew w żyłach opowieści o tych leśnych zabójcach.

W stojącej na samym skraju dzisiejszego Kierżna chacie mieszkało w owym czasie młode małżeństwo. Byli bardzo szczęśliwi, chociaż toczyli żywot nad wyraz skromny. Od momentu przyjścia na świat ukochanej córeczki wszystkie ich działania, uczucia, myśli i marzenia obracały się wokół tej maleńkiej istotki. Tak mijały dni i miesiące, dziecko rosło aż skończyło cztery latka.

Ciężka praca przy wyrębie lasu wymagała wielkiej siły fizycznej i odporności na trudy. Codziennie skoro świt mężczyzna udawał się w głąb puszczy do miejsca, gdzie pracowali drwale, a po całym dniu harówki wracał nieludzko utrudzony późnym wieczorem. Jedynie niedziele mógł poświęcić rodzinie. Jego młoda żona wzorowo prowadziła dom i dbała o jak najlepsze wychowaniu dziecka.

Tuż przed wigilią Świąt Bożego Narodzenia w dokładnie wysprzątanej izbie prostej chaty małżonkowie ustawili duży drewniany stół, a w roku pomieszczenia przymocowali do podłogi przybraną upieczonymi ciasteczkami choinkę. Ich córeczka z zapałem uczestniczyła we wszelkich przygotowaniach. Biegała tupiąc małymi nóżkami, podawała ozdoby, układała i wygładzała na blacie płócienny obrus. Kiedy tatuś wyszedł na chwilę do lasu po naręcze drewna, wybiegła za nim na zewnątrz.

Odziana w lichą sukienkę bardzo szybko wychłodziła organizm, szukając w ciemności ojca. Wróciła do chaty sina i przemarznięta. W nocy dostała wysokiej gorączki, nie poznawała swoich rodziców. Z bólem próbowali oni ratować, jak umieli, rozpalone, nieprzytomne dziecko. Nie potrafili jednak pomóc majaczącej córeczce, sytuacja stawała się krytyczna. Zrozpaczony ojciec przed świtem wymościł słomą sanie, otulił biedactwo swoim kożuchem i wyruszył do pobliskiego Brzeźnika, gdzie mieszkała znana mu znachorka.

Podczas przejazdu zaśnieżonym lasem w pewnym momencie zauważył sunące za nimi w mroku cienie wilków. Klacz spłoszona ich obecnością pognała na złamanie karku, rozpędzone sanie podskakiwały na nierównościach drogi grożąc katastrofą. Nagle także z przody pojawiły się ciemne sylwetki kilku stojących na śniegu wader. Nie było żadnej nadziei – chrapiąca z przerażenia kobyła biła kopytami w zmarznięta glebę i usiłowała wyrwać się z uprzęży. Mężczyzna postanowił podjąć nierówna walkę, by uratować dziecko. Kiedy jednak sięgnął ręką po siekierę, przerażony stwierdził, iż w trakcie szalonej jazdy zawinięta w  baranią skórę dziewczynka spadła gdzieś po drodze z sań.

Natychmiast zeskoczył na trakt, chwycił za uzdę wierzgającą klacz i zmusił ją do zawrócenia. Wlokąc za sobą oporne zwierze pobiegł w kierunku, z którego przyjechał. Wkrótce dostrzegł groźny krąg, utworzony z kilku siedzących wilków. Otaczały one zawiniątko z jego córeczką. Najwyraźniej nie przejawiały żadnych wrogich zamiarów wobec dziecka. Gotowy na wszystko ojciec mocniej ujął siekierę i ruszył do najbliższego samca, ale ten majestatycznie podniósł się i nieśpiesznie zniknął w lesie. Za nim kolejno podążyły następne zwierzęta. Wyglądało to tak, jakby oczekiwały wcześniej na człowieka.

Zawinięta w kożuch istotka była całkiem przytomna, a nawet zainteresowana tym, co się wokół niej działo. Powiedziała ojcu, że wilki lizały ją ciepłymi językami. Kiedy rodzic dotarł do znachorki, ta nie mogła nadziwić się jego przygodzie. Szczęśliwy ojciec w miejscu tak niezwykłego ocalenia córeczki umieścił drewniany krzyż. Znacznie później ktoś inny wzniósł w tym miejscu ceglaną kapliczkę, stojącą tam do dnia dzisiejszego. Niewiele jednak osób wie, jaka z tym sakralnym obiektem wiąże się legenda.

Czy jednak jest to tylko legenda ?

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl